Tomasz Sobisz: Ludzie chcą pracować, chcą współpracować, ale czekają aż ktoś ich do tego zainspiruje.
Rozmowa Karoliny Skórki z Tomaszem Sobiszem o pracy w organizacji pozarządowej i o aktywizmie lokalnym.
Transkrypcja podcastu zrealizowanego w ramach projektu:
Misja Partycypacja: młodzi podcasterzy obywatelscy
Odcinek 9.
Prowadząca: Karolina Skórka (KS)
Gość: Tomasz Sobisz (TS)
Tomasz Sobisz – społecznik, inicjator i realizator projektów społecznych i kulturalnych. Wykładowca akademicki zajmujący się kreowaniem tekstu i storytellingiem. Przedsiębiorca, członek zarządu Fundacji Wiedzy i Dialogu Społęcznego Agere Aude, Fundacji Rozwoju Edukacji Spatia i Śląskiego Towarzystwa Marketingowego.
KS: Dzień dobry, nazywam się Karolina Skórka, moim gościem jest dzisiaj Tomasz Sobisz
z Fundacji Wiedzy i Dialogu Społecznego „Agere Aude”. Witam Cię serdecznie.
TS: Dzień dobry, witam.
KS: Porozmawiamy sobie o pracy w Fundacji, o tym czy jest tutaj jakaś przestrzeń dla młodych ludzi, ale zacznijmy od tego czym w ogóle zajmuje się Fundacja „Agere Aude”?
TS: Fundacja „Agere Aude” powstało 8 lat temu i ona powstała z potrzeby właśnie włączania nie tylko młodych ludzi, chociaż teraz częściej pracujemy z młodymi ludźmi, włączania
w ogóle obywateli, mieszkańców miast, miejscowości w Polsce, w takie działania właśnie społeczne, które – tak jak to mówił guru, profesor Bartoszewski – że są rzeczy, które się opłacają, ale nie warto, a są rzeczy które się nie opłacają, ale warto je robić i to są właśnie tego typu działania. Teraz Fundacja po tych 8 latach już jakby wykształciła takie swoje główne nurty działania i te nurty to jest właśnie ta partycypacja społeczna czy włączanie teraz już głównie młodych ludzi w działania prospołeczne, partycypacyjne, w budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Fundacja zajmuje się również edukacją w różnych kierunkach: kulturalną, edukacją specjalistyczną, w tym na przykład logopedią i też komunikacją cyfrową czyli jakby włączaniem technologii w komunikację w ogóle
we wszystkich dziedzinach życia, ogólnie w edukacji.
KS: Wspomniałeś o partycypacji, o społeczeństwie obywatelskim, ale może przejdźmy
na taki konkret: co to znaczy właśnie budować społeczeństwo obywatelskie i angażować się w te działania?
TS: W Polsce mamy taki, nie można powiedzieć problem tylko proces, jesteśmy w takim procesie edukacyjnym, gdzie budujemy sobie właśnie tego typu społeczeństwo, które widzi różne rzeczy, widzi które są dobre i złe dla tego społeczeństwa, które widzi różne grupy społeczne, które istnieją w ramach tego społeczeństwa, które mają różne potrzeby albo ich nie widzi po prostu. Jesteśmy w takim procesie edukacyjnym, który jest długotrwały, ale musi być długotrwały bo nic co jest krótkotrwałe, nie jest trwałe. Procesy edukacyjne gdy wypracujemy sobie pewne metody, pewne zachowania, są długotrwałe, ale są trwałe.
Po okresie PRL-u, który do końca nie był takim niepartycypacyjnym okresem, wręcz odwrotnie, bo były to czyny społeczne i inne rzeczy, które może dlatego, że nie zawsze robione były z potrzeby własnej, indywidualnej, tylko gdzieś tam narzucone. Takie działania nagle wydaje mi się, w 90 latach XX. wieku, kiedy zachłysnęliśmy się tą wolnością, bardzo dobrze zresztą, ale też możliwościami tej wolności, czyli głównie biznesem zaczęły zanikać te procesy. W ogóle nie zwracaliśmy uwagi na te procesy i w edukacji, w szkołach
i na poziomie jakiejś polityki społecznej i gdzieś to zaczęło zanikać i powrotem po jakimś czasie w latach dwutysięcznych pojawił się znowu trend, jakby budowania społeczeństwa obywatelskiego, które jest jakby taką podstawą życia w takich bardzo skomplikowanych dużych społeczeństwach, w miastach na takich terenach jak my mieszkamy, o dużej gęstości zaludnienia, gdzie musimy żyć w takim większej lub mniejszej ciasnocie, ale musimy się ze sobą komunikować i rozumieć, aby nie wynikały z tego naszego życia normalnego jakieś konflikty, a wręcz odwrotnie – żebyśmy mogli wypracowywać różne rzeczy, żebyśmy mogli po prostu rozwijać się, tak, żebyśmy mogli egzystować zwracając uwagę na innych, na potrzeby mniejszej grupy. Nie zawsze dla większej grupy to będzie korzystne, ale czasem to, że coś jest korzystne dla mniejszej grupy, jest korzystne i dla większej, tak, bo musimy po prostu temu wszystkiemu się przyglądać. To jest trudne, tak, tutaj trzeba zacząć zupełnie od podstaw, bo tutaj trzeba się zajmować takimi małymi rzeczami, ale trzeba zawsze zacząć od takich małych rzeczy, żeby później robić większe.
KS: To od czego można na przykład zacząć?
TS: Można zacząć od własnego osiedla, od własnego nawet korytarza czy klatki schodowej, tak, powiem z własnego doświadczenia: reforma śmieciowa tak zwana, czyli w jaki sposób mamy gospodarować odpadami, która jest prowadzona już kilka dobrych, kilka lat temu, spowodowała, że nagle – to jest taki prosty przykład śmiem twierdzić, bo był taki naoczny
i dotyczący nas wszystkich – zaistniała potrzeba segregowania śmieci i w ogóle takiego troszeczkę zagubienia wielu ludzi. To mi się wydawało proste, tak, plastik do plastików, metal do metalu, szkło do szkła, tak. Okazuje się, że nie jest tak do końca i tutaj na przykład zaczęliśmy na naszym osiedlu razem z innymi sąsiadami, którzy też są zaangażowani jakby w życie tego osiedla, po prostu edukować, po drugie modyfikować to co mamy: czyli ile my potrzebujemy na przykład pojemników na plastik, że na plastik jest więcej, a na szkło nie trzeba już tak dużo i tak dalej i tak dalej, także już po kilku latach już wypracowaliśmy,
że te nasze śmietniki na osiedlu są czyste, tak, i że każdy po prostu wie gdzie, co wrzucać
i to może wydaje się, że takie zupełnie coś prostego, przyjemnego, ale właśnie od takich rzeczy się zaczyna. Jakieś 10 lat temu spotkałem w Warszawie, na takim zjeździe dotyczącym społecznej odpowiedzialności biznesu, takiego Pana, który był przedstawicielem organizacji „Ashoka Polska”. „Ashoka” jest to taka duża międzynarodowa organizacja społeczna, która niczego nie daje tak naprawdę, nie funduje niczego, tak. Dużo organizacji, wiele organizacji które, nie wie wiem, coś finansują, oni tutaj nic nie robią takiego, tylko starają się jeździć w miejsca, rozpoznawać potrzeby społeczne i wzbudzać oddolnie chęć rozwiązywania tych, albo zaspokajania tych problemów i rozwiązywania problemów, ale żeby wychodziło to właśnie od ludzi, którzy mieszkają w danym miejscu, tak, od tej społeczności. Podał tam przykład slumsów w Kinszasie w Afryce, gdzie po prostu zdjęcia które pokazywał były szokujące bo 800000 ludzi mieszkających na śmietniku i jak to było
na przykład 10 lat wcześniej, jak wygląda teraz z punktu widzenia właśnie wzbudzenia tego, potrzeb wzbudzenia takiego właśnie angażowania społeczeństwa w to, że na przykład potrzebują jakichś budynków czy centrów miejskich na terenie tych slumsów, tak, które jakoś to życie im ciężkie życie organizują, na przykład to są toalety, szalety miejskie, tego nie było, tak, i nagle okazuje się, że takie właśnie centra, nazwijmy to toaletowe, stały się takimi węzłami, bardzo chronionymi przez tych mieszkańców na terenie tych slumsów, czystymi. Nawet tutaj, proszę Państwa, to co u nas jest nie do pomyślenia, to znaczy są budynki, restauracje, centra handlowe i gdzieś tam są na przykład toalety usytuowane, to odwrotnie
– przy tych toaletach zaczęły się tworzyć budynki użyteczności publicznej, na przykład kawiarnie, tak, to jakby ten proces był od drugiej strony. Żaden inny proces, który wcześniej był prowadzony, na przykład stawianie takich jakby kontenerów toaletowych – one bardzo były niszczone, te kontenery były wykorzystywane na przykład metal, blacha na dachy i tak dalej i tak dalej – to wszystko znikało, natomiast jak ci ludzie sami to zrobili to jest chronione, tak, tego nie wolno dotknąć, to jest czyste, to jest zagospodarowane i to po prostu działa, dlatego: to co bardzo cenimy, to co sami zrobimy, to co sami wymyślimy. Tutaj chodzi
o to, żeby nie wyręczać ludzi z wielu rzeczy, nie dawać im tego, być może oni tego nawet nie potrzebują, tak, ale oni wiedzą, że tego potrzebują. Oni muszą dojść do tego, że czegoś potrzebują, dojść do tego, że potrafią to sami zrobić, a później jak to zrobią to naprawdę działa.
KS: To ja zapytam tak trochę przekornie, czy to nie jest tak, że samorząd, politycy, a może rząd powinni wiedzieć czego my potrzebujemy i może na przykład na Twoim osiedlu Urząd Miasta powinien się bardziej przyłożyć do tego, ile powinno być śmietników i to oni powinni to obliczyć dobrze i Wy nie mielibyście takiego problemu?
TS: Tak można myśleć, natomiast to myślenie wydaje mi się, to znaczy to można czekać
po prostu na coś takiego. Po pierwsze musimy, ja nie bronię żadnego rządu ani samorządu ani żadnych polityków, oni pełnią swoje funkcje, my ich wybieramy i tak to wygląda, natomiast z punktu widzenia takiego technicznego to jest ograniczona jakaś liczba ludzi, którzy w państwie wielkości Polski, trzydziestosiedmio czy trzydziestoośmiomilionowym nie są w stanie każdego podwórka sprawdzić, każdego śmietnika, żeby ocenić ile tam potrzebne jest kontenerów, czy mniej czy więcej i wielu innych rzeczy i tutaj właśnie wkracza społeczeństwo obywatelskie i to my sami powinniśmy – jako obywatele świadomi tego wszystkiego, tego że jesteśmy obywatelami, że to od nas zależy, że to wszystko jest nasze wspólne dobro – powinniśmy sami po prostu w to się angażować, w organizację. Dlatego
ja po prostu nakłaniam ludzi, żeby nie czekali, aż ktoś im pomoże, bo mogą się nie doczekać po prostu i to nie tylko dlatego, że ktoś nie chce im pomóc, po prostu fizycznie jest
to czasem po prostu niemożliwe, tylko żeby pozostali wzięli inicjatywę w swoje ręce
i to po pierwsze przyśpieszy, albo po prostu sprawi, że coś się zmieni, po drugie stanie się
to widoczne na przykład w jakichś mediach, może na początku mediach społecznościowych, później na przykład w mediach lokalnych, później gdzieś więcej i jak to zobaczą na przykład tak zwani decydenci – ja tego słowa bardzo nie lubię – ale osoby, które dysponują jakimiś większymi środkami i możliwościami, są decyzyjne, mogą później prędzej osiągnąć
to co chcą osiągnąć, a jak tylko siedzą i czekają to, to znaczy że niczego nie potrzebują.
KS: To wróćmy jeszcze do tego podwórka „Agere Aude” i tego czym Wy konkretnie się zajmujecie. Czy masz jakiś taki swój ulubiony projekt, albo taki o którym chciałbyś nam opowiedzieć?
TS: W ogóle lubię pracować z młodzieżą, chociaż to jest już dla mnie, prawie 50-cio latka, trochę trudna praca, dlatego że zdaję sobie sprawę o tej przepaści, która nas dzieli.
Na przykład między taką młodzieżą, która ma, nie wiem 20, 18, mniej więcej w tym wieku jest, tak, czyli mnie tak mentalnie jest bliżej do nich niż im do mnie, czyli ja się czuję, mimo mojego wieku metrykalnego, dużo młodszy, chciałbym, tak się chce czuć, natomiast oni widzą we mnie już jakby starszego Pana, który tam coś tam się wymądrza, coś tam od nich chce, natomiast nie do końca wiadomo o co mu chodzi, tak. Sam eksperymentuję, sam
po prostu uczę się tego, tak, tutaj w pracy z młodzieżą jest dla mnie, mógłbym to robić prawie za darmo, w większości robimy to po prostu w ramach, że tak powiem, wolontariatu bo taką walutą która jest zupełnie bezcenna to jest ta wymiana doświadczeń i ten przepływ wiedzy, informacji, kompetencji między pokoleniami, bo tu można już mówić w tym momencie o pokoleniach, tak, to są osoby, które mogłyby być spokojnie już moimi dziećmi, tak, więc mamy tutaj przepływ w dwie strony. Ja się strasznie dużo od nich uczę i dlatego się czuję młodziej, tak, niż w metryce. I to jest właśnie ta sytuacja dla mnie taka fajna, optymalna, że tutaj ja mogę służyć swoim doświadczeniem, jakimś doświadczeniem
w wykonaniu czegokolwiek, na przykład ocenieniu pewnego ryzyka, którego młodzi ludzie często nie oceniają – to jest też ich atutem, że nie oceniają tego ryzyka – dlatego wiele rzeczy robią, bo nie wiedzą, że się nie da, albo że będzie to trudne, natomiast lepiej
to ryzyko ocenić, żeby tam gdzieś nie popaść w jakieś tarapaty. Ale z drugiej strony
na przykład, jeżeli chodzi o całą sferę techniczną, cyfrową, komunikacyjną to młodzi
są genialni, tak, i tutaj myślę, że ja się od nich uczę więcej niż oni ode mnie, tak, w tych właśnie działkach. Myślę, że tutaj taka współpraca międzypokoleniowa, trudno mi nawiązać, ale jak się już coś takiego ma to jest to naprawdę ciekawe i to lubię.
KS: To już wiemy co Tobie daje praca z młodzieżą, a co takie angażowanie społeczne
i działanie w obszarze społeczeństwa obywatelskiego daje młodym ludziom, na podstawie tych projektów które już z realizowaliście? Czy masz od nich jakiś taki feedback,
że to im dało jakieś konkretne umiejętności, albo to są doświadczenia, które sprawiły,
że zachowują się teraz inaczej?
TS: Tutaj są różne losy osób, które z nami współpracują. Większość do nas przychodzi osób do współpracy, to są takie osoby, które jednak czują tą potrzebę jakiejś tam współpracy, pracy w jakimś społeczeństwie w lokalnym, mniejszym, większym i rzadko się zdarza,
że ktoś kto zupełnie jest niezainteresowany z nami współpracuje. Oczywiście takie osoby zapraszamy i uczestniczą w naszych różnego rodzaju inicjatywach. Myślę, że tutaj oprócz tego czy oni dalej pracują dla jakby dobra wspólnego, dla społeczeństwa, trudno to nieraz określić, natomiast na pewno ich doświadczenie mówi im, że po prostu czas płynie,
że ja mogę sobie coś zaplanować i powiedzieć: „Tak, to będzie trwało 10 lat
i po co mi to robić jak to jest tak długo”. Czas bardzo szybko płynie i czy my to zrobimy czy nie, to 10 lat i tak minie, więc albo będziemy coś robili i będziemy działali i za 10 lat powiemy: „Super, żeśmy zaczęli 10 lat temu, bo teraz jesteśmy 10 lat do przodu”, albo się
to nie uda i powiemy: „Mamy świetne doświadczenia bo to i to się nie udało, tak, nie dało się tego zrobić, ale przy następnych rzeczach się to uda”. Także wydaje mi się, że tutaj jednym z takich, może nie ewidentnie jasnych elementów tej edukacji takiej społecznej jest
to, że my musimy brać jak najszybciej tą pracę w swoje ręce, tak, to musimy działać
bo inaczej nic się nie stanie, tak. Większość ludzi jednak czeka, aż pojawią się liderzy społeczni tak zwani i coś będą proponowali. Ludzie chcą pracować, chcą współpracować, chcą coś robić, tylko czekają na kogoś, kto ich po prostu do tego zainspiruje.
KS: Czy takie doświadczenie pracy w organizacji pozarządowej, właśnie przy budowaniu społeczeństwa obywatelskiego to może być Twoim zdaniem takie doświadczenie, które przyda się na przykład w zupełnie innej pracy, że ktoś już potem nie będzie pracował
w Fundacji, tylko wybierze jakąś zupełnie inną branżę, ale jednak coś z tego wyniesie?
TS: Praca w Fundacji jest tak naprawdę pracą tak jak w firmie, tak, tutaj robimy, oprócz tych projektów, o których mówimy, projektów obywatelskich, to tak wszystko brzmi, ale
to wszystko musi po prostu, to wymaga pracy, takiej normalnej pracy, księgowości, przygotowywania wszystkiego, tak, noszenia ciężkich jakichś mebli, przenoszenia czegoś, organizowania czegoś i tak dalej – czyli tak jakbyśmy pracowali powiedzmy w jakiejś firmie własnej, gdzie też musimy pewne rzeczy sami zrobić, to jest podobna praca. To jest praca, która wymaga tak zwanego multitaskingu, czyli zmiana kontekstu pracy w ciągu dnia jest bardzo częsta i tutaj sprawdzają się ludzie, którzy potrafią po prostu zakończyć coś w tym momencie i rozpocząć coś innego i po prostu robić coś innego, tak. Większość pracowników, współpracowników Fundacji naszej, ale też nas, pracujemy zawodowo, tak. Fundacja to nie jest nasze źródło utrzymania, tak, bo mogłoby być, tak, ale też pracujemy zawodowo, spełniamy się w innych, w naszych zawodach i tutaj możemy to robić przed pracą, po pracy, tak to bardzo często w tym środowisku organizacji pozarządowych wygląda. Jesteśmy dużą organizacją, natomiast nie taką, która ma już takie struktury można powiedzieć na stałe zatrudnionych pracowników, nie wiem, księgowości, sekretariatu, obsługi. Oczywiście są takie osoby, które u nas się tym zajmują, dlatego że jakby tutaj staramy się, aby każdy robił to w czym jest najlepszy, nie damy komuś, kto się nie zna
na księgowości żeby to robił, tak, bo ani on tego dobrze nie zrobi, będzie nieszczęśliwy
po prostu, tak. Ja na przykład nie lubię tego i po prostu powoduje to u mnie, od razu się denerwuję, tak, jak mam liczyć pieniądze czy w ogóle podliczyć na przykład jakiś projekt
i nagle się okazuje, że coś się nie zgadza i dla mnie to jest już powód do dużego zdenerwowania, ale są ludzie, którzy właśnie w tym momencie mówią: „O to fajnie,
to ciekawe, gdzie jest ten błąd”, tak. Chodzi o to, żeby się po prostu dostosować, żeby dopasować ludzi to do tego, co lubią robić, potrafią robić, żeby się dzielić kompetencjami, żeby się uzupełniać i w tym momencie taka organizacja pozarządowa może działać sprawnie.
KS: Jeśli ktoś z naszych słuchaczy myśli sobie teraz, że oto jest ta działka, którą chciałbym się zajmować, może tutaj będzie jakaś przestrzeń dla mnie, to gdzie ma znaleźć informacje o Fundacji, gdzie dowiedzieć się więcej o realizowanych projektach?
TS: W ogóle o strefie tej pozarządowej czy organizacji pozarządowych mamy mnóstwo informacji, przede wszystkim w Internecie, tak, tutaj nie brakuje tych informacji, możemy znaleźć informacje i formalne, takie jak założyć na przykład różne fundacje, jak to musi wyglądać, wzory dokumentów, na przykład na stronie NGO.pl gdzie jest w zasadzie wszystko, to jest taka jakby podstawowa strona wielu organizacji pozarządowych, gdzie
są na bieżąco informacje, choćby na przykład związane ze zmianami przepisów księgowości czy w raportowaniu do KRS-u, czy innych instytucji. Oczywiście też można obserwować różnego rodzaju organizacje pozarządowe o podobnym profilu działania, co one robią, jak one działają i stąd się można dowiedzieć. Oczywiście nasza Fundacja „Agere Aude” też służy takim informacjami, można wejść na stronę, bardzo prostą www.agereaude.pl,
to znaczy „Odważ się działać” i tam jest kontakt i jeżeli ktoś się z nami skontaktuje
to na pewno otrzyma zaproszenie, albo możemy się spotkać bezpośrednio, albo możemy się spotkać zdalnie na jakiejś platformie ustalonej, albo telefonicznie i po prostu porozmawiać o tym, jakie są potrzeby i czy my potrafimy te potrzeby tej organizacji zaspokoić, czy potrafimy pomóc, tak. To się oczywiście bardzo często u nas zdarza,
bo na terenie na przykład naszego miasta Chorzowa jest bardzo dużo organizacji pozarządowych, niektóre są mniejsze, niektóre większe. Większość powstaje z potrzeby takiej właśnie oddolnej – jeżeli ktoś zakłada stowarzyszenie, chce coś robić i później nagle się okazuje, że robimy małe rzeczy, możemy zrobić większe, ale musimy pozyskać jakieś środki, albo na przykład pozyskać sobie media albo na przykład poparcie decydentów czy kogoś, kto ma wpływ na coś i w tym momencie my możemy w takim właśnie zakresie
na przykład radzić, na przykład w jaki sposób to robić, w jaki sposób organizować sobie większe projekty, w jaki sposób organizować sobie poparcie, ale też w jaki sposób znaleźć sobie innych ludzi, którzy będą nam pomagali bo przy większych projektach już potrzebujemy prostu większej liczby ludzi, żeby nam pomogli to zrealizować. Przede wszystkim te projekty są społeczne, więc one nie mogą się zamykać tylko do naszego,
że tak powiem, do naszej grupy, którą my organizujemy, ale muszą też mieć jakiś tam odbiór, wydźwięk, rezultat tak zwany, mówiąc językiem projektowym, w jakiejś tam części społeczeństwa.
KS: Mam nadzieję, że ta rozmowa zachęciła naszych słuchaczy do tego, żeby przyjrzeć się fundacjom, stowarzyszeniom i odwiedzi także stronę „Agere Aude” i dowie się więcej o tych projektach, które realizujecie. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę.
TS: Bardzo dziękuję.
Transcription of a podcast produced as part of the project:
Mission Participation: young citizen podcasters
Episode 9.
Host: Karolina Skóra (KS)
Guest: Tomasz Sobisz (TS)
Tomasz Sobisz – social activist, initiator and implementer of social and cultural projects. Academic lecturer on text creation and storytelling. Entrepreneur, board member of the Agere Aude Foundation for Knowledge and Social Dialogue, Spatia Foundation for the Development of Education and the Silesian Marketing Association.
KS: Good morning, my name is Karolina Skóra, my guest today is Tomasz Sobisz from the „Agere Aude” Foundation for Knowledge and Social Dialogue. I would like to extend a warm welcome to you.
TS: Good morning, welcome.
KS: We’re going to talk about working at the Foundation, about whether there’s any space for young people here, but let’s start with what does the „Agere Aude” Foundation do in general?
TS: The „Agere Aude” Foundation was established 8 years ago, and it was born out of the need precisely to include not only young people, although now we work more often with young people, to include citizens in general, residents of cities, towns and villages in Poland, in such social activities, which, as the guru, Professor Bartoszewski, used to say, that there are things that pay off, but are not worth doing, and there are things that don’t pay off, but are worth doing, and these are such activities. Now, after these 8 years, the Foundation has already sort of developed its main streams of activity, and these streams are precisely this social participation or involving now mainly young people in pro-social, participatory activities, in building a civil society. The Foundation also deals with education in various directions: cultural, specialized education, including, for example, speech therapy, and also digital communication, which is, as it were, the inclusion of technology in communication in general. in all areas of life, in education in general.
KS: You mentioned participation, civil society, but maybe let’s go to something concrete like this: what does it mean just to build civil society and engage in these activities?
TS: In Poland we have such, you can’t say a problem just a process, we’re in such an educational process where we’re building for ourselves just this kind of society that sees different things, that sees which are good and bad for this society, that sees different social groups that exist within this society that have different needs or they just don’t see them. We are in such an educational process that is long term, but it has to be long term because nothing that is short term is permanent. Educational processes when we develop certain methods, certain behaviors, are long-lasting, but they are permanent. After the communist period, which was not such an inarticulate period until the end, on the contrary, because there were social acts and other things that maybe because they were not always done out of their own individual need, but imposed somewhere. Such actions suddenly it seems to me, in the 90s of the 20th century, when we became greedy with this freedom, very well, by the way, but also with the possibilities of this freedom, that is, mainly business began to disappear these processes. We did not pay attention to these processes at all and in education, in schools and at the level of some social policy, and somewhere it began to fade away, and back after some time in the 2000s a trend appeared again, as if building a civil society, which is, as it were, such a basis for life in such very complicated large societies, in cities in such areas as we live, with high population density, where we have to live in such greater or lesser tightness, but we have to communicate with each other and understand each other, so that some conflicts don’t arise from this normal life of ours, but on the contrary – so that we can work out different things, so that we can simply develop, so that we can exist paying attention to others, to the needs of a smaller group. It won’t always be beneficial for the larger group, but sometimes the fact that something is beneficial for the smaller group is beneficial for the larger group as well, yes, because we just have to look at it all. It is difficult, yes, here you have to start completely from scratch, because here you have to deal with such small things, but you always have to start with such small things in order to do bigger things later.
KS: Then where can you start, for example?
TS: One can start from one’s own neighborhood, from one’s own corridor or staircase, yes, I’ll say from my own experience: the so-called garbage reform, that is, how we are supposed to manage waste, which has been going on for a good few, a few years now, caused that suddenly – this is such a simple example I dare say, because it was such an eyeful and concerning all of us – there was a need to segregate garbage and in general such a bit of confusion for many people. It seemed simple to me, yes, plastic to plastic, metal to metal, glass to glass, yes. It turns out that it’s not quite like that, and here, for example, we started on our estate together with other neighbors, who are also involved, as it were, in the life of the estate, simply to educate, secondly to modify what we have: that is, how many bins we need, for example, for plastic, that for plastic there is more, and for glass you don’t need so much, and so on and so forth, also after several years we have already worked out, that these trash garbage cans on our estate are clean, yes, and that everyone just knows where, what to throw in and it may seem like such a completely simple, pleasant thing, but that’s where you start. About 10 years ago I met in Warsaw, at such a convention on corporate social responsibility, such a gentleman who was a representative of the organization „Ashoka Poland”. „Ashoka” is such a large international social organization that doesn’t really give anything, doesn’t fund anything, yes. A lot of organizations, a lot of organizations that, I don’t know, fund something, they don’t do anything like that here, they just try to go to places, identify social needs and arouse from the bottom up the desire to solve these, or to satisfy these problems and solve problems, but that it comes out precisely from the people who live in a given place, yes, from this community. There he gave the example of the slums in Kinshasa, Africa, where simply the pictures he showed were shocking because 800,000 people living in a dump and how it was for example, 10 years earlier, what it looks like now from the point of view of just arousing this, the needs to arouse this kind of involvement of society in the fact that, for example, they need some buildings or urban centers in the area of these slums, yes, which somehow organize this hard life for them, for example, these are toilets, urban toilets, there was no such thing, yes, and suddenly it turns out that such centers, let’s call them toilets, have become such hubs, very protected by these residents in the area of these slums, clean. Even here, ladies and gentlemen, what is unthinkable in our country, that is, there are buildings, restaurants, shopping centers and somewhere there are, for example, toilets located, then the opposite – next to these toilets began to form public buildings, for example, cafes, yes, it’s as if this process was from the other side. No other process that was carried out before, for example, putting up such as toilet containers – they were destroyed a lot, these containers were used for example metal, sheet metal for roofs and so on and so forth – all this disappeared, while as these people did it themselves it is protected, yes, it is not allowed to touch, it is clean, it is developed and it just works, that’s why: what we value very much, what we do ourselves, what we come up with ourselves. Here it is is not to bail people out of many things, not to give them this, maybe they don’t even need it, yes, but they know they need it. They have to come to the point that they need something, come to the point that they can do it themselves, and then when they do it really works.
KS: That’s me asking a little perversely, isn’t it the case that the local government, the politicians, and maybe the government should know what we need, and maybe in your neighborhood, for example, the City Council should get more into how many trash cans there should be, and they should calculate it right, and you wouldn’t have that problem?
TS: That’s what you can think, whereas that thinking seems to me, I mean it’s possible to wait just for something like that. First of all we have to, I’m not defending any government or local government or any politicians, they’re in office, we elect them and that’s the way it is, while from the point of view of such a technical point of view it’s a limited number of people who in a country the size of Poland, thirty-seven or thirty-eight million people, are not able to check every yard, every dumpster, to assess how many containers are needed there, whether more or less, and many other things, and this is where civil society enters the picture, and it is we ourselves who should – as citizens aware of all this, of the fact that we are citizens, that it depends on us, that it is all our common good – we should simply get involved in it ourselves, in the organization. That’s why I simply urge people not to wait for someone to help them, because they may not wait simply, and not just because someone doesn’t want to help them, it’s just physically it’s just impossible sometimes, just that the rest of us take the initiative into our own hands and this will firstly accelerate or simply make things change, secondly it will become visible, for example, in some media, maybe in the beginning social media, then, for example, in the local media, then somewhere more, and how it will be seen, for example, by the so-called decision-makers – I don’t like this word very much – but people who have some greater means and possibilities, are decision-makers, can later achieve sooner what they want to achieve, and if they just sit and wait it out, that means they don’t need anything.
KS: So let’s go back to this backyard of „Agere Aude” and what you specifically do. Do you have a favorite project of yours, or one you’d like to tell us about?
TS: I like working with young people in general, although it’s already a bit difficult work for me, almost 50 years old, for the reason that I’m aware of this gap that divides us. For example, between such young people, who are, I don’t know 20, 18, about this age, yes, that is, I am mentally closer to them than to they to me, that is, I feel, despite my metric age, much younger, I would like to, I want to feel this way, while they see in me already a kind of an older gentleman, who is out there making excuses, wants something from them, while it is not quite clear what he means, yes. I am experimenting myself, I am simply learning it, yes, here in working with young people is for me, I could do it almost for free, mostly we do it simply in the framework of, so to speak, volunteering because such a currency which is completely priceless is this exchange of experience and this flow of knowledge, information, competence between generations, because here we can already talk about generations, yes, these are people who could easily be my children, yes, so we have a two-way flow here. I learn an awful lot from them and that’s why I feel younger, yes, than in the metric. And this is exactly the situation for me that is so cool, optimal, that here I can serve my experience, some experience in doing anything, for example, assessing a certain risk, which young people often don’t assess – this is also their advantage, that they don’t assess this risk – that’s why they do many things, because they don’t know that it’s impossible, or that it will be difficult, while it’s better to assess this risk, so that they don’t get into some trouble somewhere. But on the other hand for example, when it comes to the whole sphere of technology, digital, communications, the young are brilliant, yes, and here I think I learn more from them than they from me, yes, in these very departments. I think here this kind of intergenerational cooperation, it’s hard for me to establish, but when you have something like this it’s really interesting and I like it.
KS: So we already know what working with young people gives you, and what such social involvement and action in the area of civil society gives young people, based on the projects you’ve already done with them? Do you have any such feedback from them, That it has given them some specific skills, or these are experiences that have made them, them to behave differently now?
TS: Here there are different fates of people who cooperate with us. Most of the people who come to us for cooperation are those who, however, feel the need for some kind of cooperation, work in some kind of society in the local, smaller, larger, and it rarely happens, that someone who is completely uninterested cooperates with us. Of course, such people are invited and participate in our various initiatives. I think that here, in addition to whether they continue to work for, as it were, the common good, for society, it is sometimes difficult to determine, while certainly their experience tells them that simply time passes, That I can plan something for myself and say, „Yes, this will last 10 years and why should I do it if it’s so long.” Time passes very quickly and whether we do it or not, that 10 years will pass anyway, so either we will do something and we will act and in 10 years we will say: „It’s great that we started 10 years ago, because now we are 10 years ahead,” or it will fail and we will say: „We have a great experience because this and that didn’t work out, yes, it couldn’t be done, but with the next things will work out”. Also, it seems to me that here one of such, maybe not evidently clear elements of such social education is that we must take this work into our own hands as soon as possible, yes, then we must act because otherwise nothing will happen, yes. However, most people are waiting for the so-called social leaders to appear and propose something. People want to work, they want to cooperate, they want to do something, they’re just waiting for someone to just inspire them to do it.
KS: In your opinion, can such experience of working in a non-governmental organization, precisely at building civil society, be such an experience that will be useful, for example, in a completely different job, that someone will no longer work later on at the at the Foundation, but will choose some completely different industry, but still get something out of it?
TS: Working at the Foundation is actually a job just like working at a company, yes, here we do, in addition to these projects we’re talking about, civic projects, it all sounds like that, but it all just has to, it requires work, such normal work, bookkeeping, preparing everything, yes, carrying heavy some furniture, moving something, organizing something, and so on – that is like working in, let’s say, some company of our own, where we also have to do some things ourselves, it’s similar work. This is work that requires so-called multitasking, that is, changing the context of work during the day is very frequent, and this is where people who are able to just finish something at this point and start something else and just do something else, work, yes. Most of the employees, associates of our Foundation, but also us, we work professionally, yes. The Foundation is not our livelihood, yes, because it could be, yes, but we also work professionally, we fulfill ourselves in other, in our professions, and here we can do it before work, after work, that’s how it is very often in this NGO environment. We are a large organization, while not one that already has such structures you can say permanently employed staff, I do not know, accounting, secretariat, servicecourse, there are some people who deal with these things in our company, because as if here we are trying to make sure that everyone does what they are best at, we will not give someone who does not know on accounting to do it, yes, because neither they will not do it well, they will be unhappy simply, yes. I, for example, don’t like it and it just causes me, I immediately get frustrated, yes, like I have to count money or in general to calculate, for example, some project and all of a sudden it turns out that something doesn’t add up, and for me this is already a reason for a lot of nervousness, but there are people who just at that moment say, „Oh that’s cool, that’s interesting, where is the mistake,” yes. The point is simply to adjust, to match people it to what they like to do, can do, to share competencies, to complement each other, and at this point such an NGO can operate smoothly.
KS: If one of our listeners is now thinking to himself, here is this plot that I would like to deal with, maybe here will be some space for me, where should he find information about the Foundation, where to learn more about the ongoing projects?
TS: In general we have a lot of information about the non-governmental sphere or NGOs, first of all on the Internet, yes, there’s no shortage of such information here, we can find information and formal information, such as how to set up, for example, various foundations, how it must look like, sample documents, for example on the NGO.pl website where there’s basically everything, it’s sort of the basic website of many NGOs where are up-to-date information, for example, related to changes in accounting regulations or in reporting to the National Court Register or other institutions. Of course, you can also observe all sorts of NGOs with a similar profile, what they do, how they operate, and from there you can learn. Of course, our „Agere Aude” Foundation also serves such information, you can go to the website, very simple www.agereaude.pl, that is „Dare to act” and there is a contact there and if someone contacts us will certainly receive an invitation, either we can meet directly, or we can meet remotely on some established platform, or by phone and just talk about what the needs are and whether we can meet these needs of this organization, whether we can help, yes. This happens very often with us, of course, because in the area of, for example, our city of Chorzow there are a lot of NGOs, some are smaller, some larger. Most of them are created out of such a grassroots need – if someone sets up an association, wants to do something, and then suddenly it turns out that we do small things, we can do bigger things, but we need to raise some funds, or, for example, get ourselves media or, for example, the support of decision-makers or someone who has influence on something, and at that moment we can, to such an extent for example, advice on how to do it, how to organize larger projects, how to organize support, but also how to find other people to help us, because with larger projects we simply need more people to help us carry it out. Above all, these projects are social, so they can’t be confined only to ours, so to speak, to our group, which we organize, but they must also have some kind of reception, overtone, result, so to speak, in some part of society.
KS: I hope that this conversation has encouraged our listeners to look into foundations, associations, and will also visit the „Agere Aude” website to learn more about these projects that you are implementing. Thank you very much for the interview.
TS: Thank you very much.