Jan Ziaja: Nic tak nie buduje, jak pomoc drugiemu człowiekowi

O bezpieczeństwie nad wodą i działalności społecznej, a także Fundacji Bezpieczne Wody Rzeczpospolitej Polskiej rozmawiają Sebastian Pypłacz i Jan Ziaja.

Transkrypcja podcastu zrealizowanego w ramach projektu:
Misja Partycypacja: młodzi podcasterzy obywatelscy

Odcinek 12.
Prowadzący: Sebastian Pypłacz (SP)
Gość: Jan Ziaja (JZ)

Jan Ziaja – przedstawiciel Fundacji Bezpieczne Wody Rzeczpospolitej Polskiej, ratownik wodny, edukator w zakresie bezpiecznego korzystania z akwenów wodnych i ratownictwa wodnego.

SP: Dzień dobry, nazywam się Sebastian Pypłacz, a dzisiaj moim gościem jest Jan Marcin Ziaja, Fundacja Bezpiecznej Wody Rzeczpospolitej Polskiej.
JZ: Dzień dobry, witam.
SP: Właśnie, Bezpieczne Wody Rzeczypospolitej Polskiej, czyli co, jesteście ratownikami?
JZ: Tak, Fundacja działa w obszarze ratownictwa wodnego, wspierania ratownictwa wodnego i ma też jakby tutaj iść i promować i organizować różnego typu warsztaty i zajęcia związane z profilaktyką bezpieczeństwa na obszarach wodnych, ale też propagowaniu
i uczeniu technik samo-ratownictwa, żebyśmy mogli sobie samemu poradzić, a nie liczyć tylko i wyłącznie na pomoc ratownika.
SP: To może zacznijmy od roli ratowników, a potem dojdziemy do Waszego stowarzyszenia czyli Waszej Fundacji. Bycie ratownikiem to jest coś fajnego czym można się zajmować
na stałe czy to jest jakaś sezonowa, nie wiem właśnie – misja, praca, zajęcie?
ZJ: Powiem tak, ja powiem może na swoim przykładzie by może też jakoś tak zobrazować, ja szukałem swojego miejsca w momencie, kiedy skończyłem szkołę i chodziłem od jednego miejsca do drugiego, zmieniałem pracę, nigdy nie mogłem znaleźć jakiegoś miejsca dla siebie, po prostu gdzieś tam zawsze coś mi nie pasowało. Znajomy, który jest nauczycielem, widząc, że bardzo aktywnie udzielam się jeżeli chodzi o treningi pływackie, chodzę
na basen, lubię pływać, dobrze mi to idzie, jestem wysportowany i wiedział też, że mam
w sobie duże pokłady empatii bo zawsze się tym charakteryzowałem, zaproponował
mi żebym sobie zrobił uprawnienia ratownika i zaczął pracować jako ratownik. On też całe życie z ratownictwem był związany, jest też nauczycielem, trenerem pływania, prowadzi własne sekcje sportowe w szkole podstawowej. Po prostu kiedyś podszedł do mnie
na basenie i mówi: „Zrób sobie uprawnienia ratownika wodnego, jedź nad morze, zobacz może ta praca ci akurat się też spodoba”, bo też widział, że co chwilę coś zmieniam, a był moim serdecznym przyjacielem na osiedlu, razem się wychowaliśmy na jednym podwórku
i zobaczył, że tak powiem, sobie radzę, mówił: „Dasz radę”. Ja pamiętam jak dzisiaj,
że zadałem mu pytanie, mówię: „Ale gdzie ja, ratownik wodny, przecież tam trzeba umieć pływać i być mega, mega wysportowanym. Mówię: „Na pewno to nie jest dla mnie”.
On mówi: „Nie, spokojnie, dasz sobie radę, jakby tutaj każdy może sobie poradzić, jeżeli jesteś wysportowany, zdasz kursy, zdasz szkolenia, jest to organizacja społeczna, która zbiera osoby, które chcą działać po prostu w ratownictwie wodnym, powinieneś sobie poradzić”. I tak się zaczęła moja historia, zrobiłem jeden kurs na młodszego ratownika, potem zrobiłem kurs na ratownika WOPR-u, pojechałem na pierwszy sezon do pracy nad morze, w 2010 i po pierwszym sezonie, gdzie tak powiem dwa miesiące przeżyłem, wiele pięknych historii, poznałem młodych ludzi, wspaniałych, ratowaliśmy ludzi, przebywaliśmy na pięknej plaży nad Bałtykiem i poznałem osoby, które całe życie się tym zajmują, wiele historii, sytuacji i wiedziałem już po dwóch miesiącach, że to jest to co chcę robić, po prostu zapałałem do tego miłością i od razu wiedziałem, że to nie jest praca, tylko misja społeczna, która naprawdę daje ogromnego kopa i pierwsze co, jak wróciłem z pierwszej mojej pracy sezonowej nad morzem, poszukałem pracy na basenie, dostałem tą pracę na basenie i tak można powiedzieć 12 lat przeplatam swoją historię – pracy nad morzem, pracy na basenie, a teraz od 2019, sam rozwijam własną fundację, która właśnie w tym obszarze ma działać. Zobaczyłem, że jest też wiele rzeczy, które można byłoby tutaj, zorganizować lepiej.
SP: To o tym za chwilę jeszcze, ale powiedziałeś tak fajnie o tej pracy – to jest nad wodą, poznajesz ludzi, ale też dbasz o czyjeś bezpieczeństwo, więc pewnie jest jakiś element stresu też…
JZ: Powiem tak, praca ratownika to jest piękna historia, piękna misja i naprawdę bardzo wspaniała przygoda w której przeżywa się wiele miłych i cudownych wspaniałych chwil, ale 10% czasu który na to poświęcamy to jest jednak bardzo stresująca, bardzo odpowiedzialna część naszej pracy, misji w której jednak dochodzi do akcji ratowniczych i tutaj jednak trzeba mieć pełną świadomość tego, że ratownik jest osobą, która wystawia się społecznie na ten przód, gdzie jak dochodzi do sytuacji, kiedy ktoś tonie, kiedy jest akcja to wszyscy na nas patrzą i my po prostu musimy to udźwignąć, do tego właśnie są szkolenia, do tego
są różnego typu warsztaty, do tego jest właśnie pewny etap szkoleniowy, który trzeba przejść, aby sobie w tym po prostu momencie poradzić i do tego oczywiście wsparcie starszych kolegów, ale też bym powiedział i już nawet seniorów bo zdarzało mi się pracować na plaży z nauczycielami, którzy już byli na emeryturze, pracowali jeszcze w szkole, uczyli pływać i jeszcze jeździli na plażę nad morze bo po prostu zaczynali tę pracę w wieku 20 lat, a schodzili z plaży w wieku 75. Jak na przykład pokazywali mi swoje legitymacje WOPR-owskie, nasze takie wewnętrzne dokumenty, gdzie każdy sezon był zapieczętowany pieczątką, to było tam ich tyle, że już nie było miejsca. To było coś wspaniałego, nie żeby były osoby, które już tak naprawdę wydawałoby się, że już nie są w stanie nikogo uratować, a jednak patrząc na plaży udawało im się to i to też się jakoś tak budowało człowieka, ale mówię, no trzeba pamiętać o tym, że jest nawet czasami narażenie własnego życia, jest ratowanie tego życia i po prostu trzeba mieć pełną świadomość, że trzeba cały czas być skupionym, pracować nad sobą, szkolić się, ale też i tak powiem, ta praca wymusza na nas też troszkę dbanie o swoją aktywność fizyczną, także jest wiele aspektów które naprawdę powodują, że jest to coś wspaniałego, ale mówię, ten 10% to jest zawsze ten moment stresu, a 90% to jest naprawdę piękna historia.
SP: Wspominałeś o WOP-rze, w którym momencie wpadło Ci do głowy, że potrzeba jeszcze jakiegoś innego podmiotu, który by wspomagał to co WOPR robi, czyli Waszej Fundacji?
AZ: Powiem tak, to w moim przypadku wyglądało to w ten sposób, że jak już znalazłem swoje miejsce zawodowe, po prostu to chciałem robić, to było w wieku 23 lat, 2010 rok, teraz mam 35 lat, jakby wszedłem w struktury ratownictwa wodnego, pojechałem nad morze, wiedziałem że to już jest to co chcę robić i zacząłem pracować, zacząłem się angażować
w WOPR-rze u nas w Bydgoszczy, bo akurat pochodzę z Bydgoszczy i w tym momencie, jakby siedząc na basenach już nawet na półtorej etatu – bo tyle godzin wypracowywałem, jeździłem nad morze, jeszcze koordynowałem, czyli gdzieś tam pomagałem jeszcze ogarnąć na przykład pracę ratowników na danym obiekcie – jednak finansowo to się nie spinało, jednak gdzieś tam z perspektywy młodego człowieka wiedziałem, że w ten sposób jakby nie ustabilizuję swojej jakby sytuacji finansowej. Postanowiłem, że otworzę własną firmę, wszedłem na rynek finansowy, zacząłem działać jako agent ubezpieczeniowy, ustabilizowałem się finansowo bo też tutaj jest bardzo ważna rzecz, też trzeba tutaj o tym powiedzieć, że praca ratownika i praca z ludźmi bardzo mocno rozwinęła we mnie umiejętności rozmowy i umiejętności interpersonalne bo jednak wiele razy trzeba było
z ludźmi rozmawiać, przekonywać, że nie wolno wejść do wody bo jest czerwona flaga, wiele jakichś różnych dziwnych sytuacji, które jednak powodowały, że człowiek te swoje umiejętności miękkie w sobie rozwijał i gdzieś tam idąc po kolei wiedziałem, że mam
tę umiejętność i potrafię to robić, potrafię rozmawiać z ludźmi i stwierdziłem, że wejdę
w branżę finansową, branżę ubezpieczeniową. Otworzyłem własną firmę, bo to też było moje marzenie, żeby być na swoim i dzięki temu, tak powiem, gdzieś tam ta sfera ekonomiczna, finansowa została zaspokojona, ale jednak gdzieś tam w tej sferze społecznej, takiej w której zawsze chciałem działać i zawsze ratownictwo tak traktowałem, jako bardziej praca społeczna – tutaj tak powiem, dla dobra innych osób – nie wiedziałem
że będę chciał do tego ratownictwa wrócić. Zaangażowałem się, tak powiem, 24h/dobę
w firmę, rozwinąłem ją, ale zawsze, mimo wszystko jak przychodził sezon, nad morze jechałem do pracy i w momencie, kiedy już wiedziałem, że chce zacząć rozpoczynać projekt, żeby cały czas mieć styczność z ratownictwem wodnym, wiedziałem, że chcę żeby była
to Fundacja. Dlaczego? Pracując w ratownictwie, po pierwsze, zobaczyłem, że jakby
to powiedzieć, jesteśmy w Gdańsku, tak, mamy święto wolności pierwszych wolnych wyborów, czyli można powiedzieć przewrotu, gdzie z komuny wchodziliśmy w kapitalizm.
W komunie był tylko jeden WOPR, jedna centralna jednostka, tak jak wszystko, tak, było wszystko jedne, nie było nic innego, był jeden WOPR, który bardzo dobrze działał. Weszliśmy w kapitalizm, WOPR się rozdrobnił na wiele drobnych organizacji działających lokalnie, WOPR w Bydgoszczy, WOPR w Warszawie, WOPR w Gdańsku, WOPR Centralny ale też zaczęło powstawać dużo mniejszych firm. To spowodowało, że dopiero u nas
w Polsce to się zaczyna kształtować i na chwilę obecną te wszystkie podmioty które działają, działają zgodnie z ustawą, która mówi wprost – żeby organizować ratownictwo wodne, trzeba mieć zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i wtedy taki podmiot czy to jest firma, fundacja może szkolić, może zatrudniać ratowników, może prowadzić badania, może prowadzić różnego typu akcje profilaktyczne, ale jednak jest to dopiero jeszcze gdzieś tam na etapie rozwojowym i na chwilę obecną te wszystkie podmioty można powiedzieć, że na tym etapie są na poziomie szkolenia ratowników, pozyskiwania nowych ratowników i starają się obsłużyć wszystkie miejsca w których trzeba zapełnić tą obsługę, ale brakuje tutaj wsparcia dla nich – z tego względu, że już nie ma tego centralnego wsparcia, działają samemu, działają indywidualnie. Do tego jeszcze przychodzą braki finansowe. Tak powiem już na samym końcu, dochodząc jakby do tej myśli z jakiej właśnie chciałem swoją fundację otworzyć, żeby tworzyć programy ogólnopolskie, właśnie związane z profilaktyką bezpieczeństwa na obszarach wodnych i różnego typu technik samo-ratownictwa, widzę
że tym organizacjom po prostu jakby brakuje już na to czasu, nie mają na to czasu
po prostu, są tak bardzo mocno zaangażowani już w bieżącą pracę, w szkolenia, w obsługę basenów, plaż, różnego typu akwenów wodnych, że już naprawdę na samym końcu brakuje im siły, czasu i środków na to, żeby iść w tym kierunku i nikt jeszcze na chwilę obecną tego
w Polsce nie zaczął robić. Jedyne co – tak powiem, gdzieś tam mi się udało zaobserwować – to jest Fundacja Otylii Jędrzejczak, która też założyła Fundację, też taką fundację swoją rozwija, tylko ona tam idzie w dwóch kierunkach: propagowanie aktywności fizycznej poprzez pływanie, bo wiadomo że jest multimedalistką naszą, tak powiem, gwiazdą olimpijską, która w pływaniu osiągnęła ogromne sukcesy, ale z drugiej strony, też właśnie Fundacja propaguje akcje tak zwane „Zero jest ok”, czyli chodzi o jakby tutaj kwestię „Zero utonięć”, tak, czyli żeby jednak uczyć dzieci pływania, czy osoby dorosłe bo to jest podstawowa jednak rzecz, która można powiedzieć w pierwszej kolejności zapewnia nam bezpieczeństwo w wodzie, tak, bo jeżeli ktoś umie pływać to wiadomo, że dopłynie, poradzi sobie w sytuacji zagrożenia życia i właśnie tutaj Fundacja Otylii idzie w tych dwóch kierunkach i stąd też jakiś taki mój pomysł zaobserwowany, że też można iść w tą stronę. Tylko ja bym chciał właśnie z tego względu, że jestem ratownikiem, wspierać podmioty
bo trzeba je wspierać finansowo poprzez nawet robienie im szkoleń ratowników, żeby mieli tych ratowników do pracy, ale też nawet kupowanie im sprzętu i próba zorganizowania jakiejś akcji profilaktycznych, ogólnopolskich, których jeszcze do chwili obecnej nie udało nam się stworzyć bo jesteśmy młodą Fundacją, ale jakby cel jest taki, żeby to osiągnąć
i dodatkowo właśnie w tym kierunku działamy, a sam mówię osobiście, tak powiem, dodatkowo jeszcze prowadzę firmę, żeby zapewnić sobie tą stabilizację ekonomiczną, finansową, bo wiadomo że trzeba też za coś się utrzymać, ale można też społecznie sobie działać.
SP: Tak słowem zakończenia, jeżeli ktoś nas słucha i chciałby się jakoś zaangażować
w to co robicie, albo chciałby zostać ratownikiem – wiem, że jak chciałby zostać ratownikiem
to nie do Was – ale jakbyś te dwie drogi powiązał, gdzie szukać tej informacji, czyli jak Wam pomóc i jak zostać ratownikiem?
JZ: Powiem tak, jeżeli ktoś by chciał zostać ratownikiem, ktoś by chciał rozpocząć
tą przygodę, tak, czyli tutaj spełniać się społecznie, pomagać ludziom i tak powiem, fizycznie brać udział w pracy, w ratowaniu ludzi to najprostszą drogą jest zgłoszenie się do podmiotów uprawnionych do ratownictwa wodnego. W każdym mieście, w każdym województwie, najlepiej po prostu znaleźć sobie WOPR, wpisać w Google w wyszukiwarkę gdzie jest dany oddział WOPR-u miejscowego, lokalnego bo to są jednak jeszcze stare struktury, które działają i szkolą i tam najlepiej byłoby się zgłosić, ale jeżeli ktoś by chciał zobaczyć pełną listę podmiotów, które są uprawnione do ratownictwa wodnego to można wejść sobie
na stronę MSWiA, czyli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i wpisać tam podmioty uprawnione do ratownictwa wodnego. Wyskakuje nam lista około ponad 100 podmiotów, są to różnego typu firmy prywatne, stowarzyszenia, fundacje, właśnie też
i WOPR-y i każda z tych jednostek jest uprawniona, szkoli, wydaje uprawnienia i każdy kto by chciał, po zgłoszeniu się do takiego podmiotu myślę, że zostanie przyjęty
z otwartymi rękoma bo po prostu potrzeby są duże i na pewno gdzieś tam taka osoba sobie już odpowiednie uprawnienia w ten sposób zrobi, ale też od razu będzie to dobry początek na to, żeby zacząć sobie swoją przygodę z pracą ratownika z działalnością społeczną jaką też jest ratownictwo wodne i bycie ratownikiem wodnym bo też trzeba tutaj powiedzieć,
to też jest ważne, tak na zachętę, że jest to bardzo dobrze społecznie odbierany zawód,
że ludzie bardzo miło i sympatycznie odnoszą się do ratowników, do tego co robimy, wiedzą że społecznie jest to bardzo ważna rzecz, żeby o to bezpieczeństwo ludzi dbać, ale też mają pełną świadomość, że to właśnie my wystawiamy się na ryzyko i tak powiem stawiamy
na szali swoje zdrowie, życie w niektórych sytuacjach, żeby właśnie tych ludzi uratować
i powiem szczerze – jeszcze tak osobiście od siebie, że do dzisiaj pamiętam każdą swoją sytuację i każdą akcję, kiedy płynąłem po człowieka i uratowałem mu życie i powiem szczerze, że nigdy nic mnie tak nie zbudowało jak właśnie sytuacje, kiedy komuś pomogłem i powiem szczerze, że to do dzisiaj daje mi kopa właśnie w działaniu, żeby robić, żeby działać bo po prostu jest to coś wspaniałego, nie do zapomnienia do końca życia,
ale – przepraszam najmocniej – uzależnia i to też jest coś, co jest jednak troszkę złem.
SP: Jan Ziaja był naszym gościem, dziękuję bardzo.
JZ: Dziękuję ślicznie, pozdrawiam, życzę miłego dnia.

Transcription of a podcast produced as part of the project:
Mission Participation: young citizen podcasters

Episode 12.
Host: Sebastian Pypłacz (SP).
Guest: Jan Ziaja (JZ)

Jan Ziaja – representative of the Safe Waters Foundation of the Republic of Poland, water lifeguard, educator on safe use of water bodies and water rescue.

SP: Good morning, my name is Sebastian Pypłacz, and today my guest is Jan Marcin Ziaja, Safe Water Foundation of the Republic of Poland.

JZ: Good morning, welcome.

SP: That’s right, Safe Waters of the Republic of Poland, that is what, are you lifeguards?

JZ: Yes, the Foundation works in the area of water rescue, support of water rescue, and it’s also supposed to sort of go here and promote and organize various types of workshops and classes related to the prevention of safety in water areas, but also the promotion of and teaching self-rescue techniques so that we can manage on our own and not rely solely on the help of a lifeguard.

SP: Then maybe let’s start with the role of lifeguards, and then we’ll get to your association, which is your Foundation. Being a lifeguard is something fun to do permanently or is it some kind of seasonal, I don’t know exactly – a mission, a job, an occupation?

ZJ: I’ll say that, I’ll say maybe on my example to maybe illustrate it somehow too, I was looking for my place the moment I finished school and I was going from one place to another, changing jobs, I could never find a place for myself, just somewhere always something didn’t suit me. A friend who is a teacher, seeing that I am very active when it comes to swimming training, I go to the pool, I like swimming, I’m good at it, I’m athletic, and he also knew that I have large amounts of empathy in me because I have always been characterized by it, he suggested me to get my lifeguard license and start working as a lifeguard. He has also been involved with lifeguarding all his life, he is also a teacher, a swimming coach, and runs his own sports sections at an elementary school. He simply came up to me once at the pool and says: “Get yourself certified as a lifeguard, go to the seaside, see maybe this job will appeal to you too,” because he also saw that I was changing something every now and then, and he was a close friend of mine on the estate, we grew up together in the same yard and saw, so to speak, I’m coping, he said: “You can do it.” I remember like today, that I asked him a question, I say: ‘But where am I, a water lifeguard, after all, there you need to know how to swim and be mega, mega athletic.’ I say: ‘Surely this is not for me.’ He says: “No, calm down, you can handle it, as if here anyone can handle it, if you are athletic, pass the courses, pass the training, this is a social organization that gathers people who want to act simply in water rescue, you should be able to handle it”. And that’s how my story began, I did one course as a junior lifeguard, then I did a course as a WOPR lifeguard, I went to work at the seaside for the first season, in 2010 and after the first season, where I experienced two months so to speak, many beautiful stories, I met young people, wonderful people, we rescued people, we were on a beautiful beach on the Baltic Sea and I met people who have been doing this all their lives, many stories, situations and I knew after just two months, that this is what I want to do, I just fell in love with it and I knew right away that this is not a job, but a social mission, which really gives a huge kick and the first thing, when I came back from my first seasonal job at the sea, I looked for a job at the pool, I got this job at the pool and so you can say 12 years I intertwined my story – working at the sea, working at the pool, and now from 2019, I myself am developing my own foundation, which is precisely in this area to work. I saw that there are also many things that could be done here, organized better.

SP: That’s about it in a moment more, but you said such a cool thing about this job – it’s by the water, you’re getting to know people, but you’re also looking out for someone’s safety, so there’s probably an element of stress too….

JZ: I’ll say this, the work of a lifeguard is a beautiful story, a beautiful mission and really a very wonderful adventure in which you experience a lot of nice and wonderful moments, but 10% of the time that we devote to it is, however, a very stressful, very responsible part of our work, mission in which, however, there are rescue operations, and here, however, you need to be fully aware of the fact that the rescuer is a person who exposes themself socially to this front, where when it comes to a situation when someone is drowning, when there is an action, everyone is looking at us and we just have to bear it, that’s what training is for, that’s what there are different types of workshops, there is a certain training stage that you have to go through in order to cope at that moment, and of course the support of older colleagues, but also I would say and even seniors, because it happened to me to work on the beach with teachers who had already retired, still worked at school, taught swimming and still went to the beach by the sea, because they simply started this work at the age of 20, and came off the beach at the age of 75. For example, as they showed me their WOPR cards, our kind of internal documents, where each season was sealed with a stamp, there were so many there that there was no room left. It was something wonderful, not that there were people who already really seemed to be unable to save anyone, and yet looking at the beach they managed to do it, and it also somehow built up a person, but I say, well you have to remember that there is even sometimes risking your own life, there is saving this life, and you just have to be fully aware, that you have to be focused all the time, work on yourself, train yourself, but also, and so I say, this work forces us also to take care of our physical activity a little bit, also there are many aspects that really make it something wonderful, but I say, this 10% is always this moment of stress, and 90% is really a beautiful story.

SP: You mentioned WOP, at what point did it occur to you that there was a need for some other entity to support what WOPR does, namely your Foundation?

AZ: I’ll put it this way, in my case it looked like this, once I found my professional place, it’s just what I wanted to do, it was at the age of 23, 2010, now I’m 35, I sort of entered the structure of water rescue, I went to the seaside, I knew that this is already what I want to do and I started to work, I started to get involved in our WOPR in Bydgoszcz, because I come from Bydgoszcz, and at that point, as if I were sitting at the pools even for one and a half hours – because that’s how many hours I worked, I went to the seaside, I still coordinated, that is, somewhere there I helped to take care of, for example, the work of lifeguards at a particular facility – but financially it was not cramped, but somewhere there, from the perspective of a young man, I knew that in this way I would not stabilize my kind of financial situation. I decided to open my own business, entered the financial market, started working as an insurance agent, stabilized financially, because here is also a very important thing, it should also be said here that working as a lifeguard and working with people very strongly developed my conversational skills and interpersonal skills, because, however, many times I had to with people, to convince them that it is not allowed to enter the water because there is a red flag, a lot of different strange situations, which, however, caused a person to develop these soft skills in themselves, and somewhere along the way I knew that I have this skill and can do it. this skill and I can do it, I can talk to people and I found that I would go into the into the financial industry, the insurance industry. I opened my own company, because it was also my dream to be on my own and thanks to this, so to speak, somewhere there this economic, financial sphere was satisfied, but nevertheless somewhere there in this social sphere, one in which I always wanted to act and always treated rescue in this way, as more social work – here so to speak, for the benefit of other people – I did not know that I would want to return to this rescue work. I got involved, so to speak, 24 hours a day in the company, I developed it, but always, nevertheless, when the season came, I went to the sea to work, and the moment I knew that I wanted to start a project to be in contact with water rescue all the time, I knew that I wanted it to be a Foundation. Why? Working in the rescue industry, first of all, I saw that, as if to say, we’re in Gdansk, yes, we’re having a celebration of the freedom of the first free elections, or you could say a coup, where we went from communism into capitalism. In communism there was only one WOPR, one central unit, like everything, yes, it was all one, there was nothing else, there was one WOPR that worked very well. We entered capitalism, WOPR fragmented into many small organizations operating locally, WOPR in Bydgoszcz, WOPR in Warsaw, WOPR in Gdansk, WOPR Central but also a lot of smaller companies started to emerge. This caused that only in our in Poland this is beginning to take shape, and at the moment all these entities that operate, operate in accordance with the law, which says straightforwardly – to organize water rescue, you need to have a permit from the Ministry of Internal Affairs and Administration, and then such an entity, whether it is a company, a foundation can train, can employ lifeguards, can conduct research, can conduct various types of preventive actions, but nevertheless it is still somewhere in the development stage, and at the moment all these entities can be said that at this stage they are at the level of training rescuers, acquiring new rescuers and trying to handle all the places where this service needs to be filled, but there is a lack of support for them here – due to the fact that there is no longer this central support, they act on their own, they act individually. On top of that comes the financial shortages. So I will say at the very end, coming, as it were, to the thought from which I wanted to open my foundation, to create nationwide programs, precisely related to the prevention of safety in water areas and various types of self-rescue techniques, I see that these organizations just sort of run out of time for this, they don’t have time for this 

simply, they are already so heavily involved in the current work, in training, in the operation of swimming pools, beaches, various types of water bodies, that they really at the very end lack the strength, time and resources to go in this direction, and no one has yet, at the moment, started to do this 

in Poland has not started to do this. The only thing – so to speak, somewhere I managed to observe – is the Otylia Jedrzejczak Foundation, which also established a foundation, also develops such a foundation, only there it goes in two directions: Promoting physical activity through swimming, because it is known that she is a multi-medalist of ours, so to speak, an Olympic star who has achieved great success in swimming, but on the other hand, the Foundation also promotes the so-called “Zero is ok” actions, that is, it is sort of about here the issue of “Zero drownings”, yes, that is, but to teach children to swim, or adults because it’s the basic thing that, so to speak, in the first place ensures our safety in the water, yes, because if someone can swim, it’s clear that they can swim, they can handle life-threatening situations, and that’s where the Otylia Foundation goes in these two directions, and that’s why I had an idea that we can also go in this direction. Only I would like, precisely because I am a lifeguard, to support the entities because they need to be supported financially by even giving them lifeguard training so that they have these lifeguards to work with, but also even buying them equipment and trying to organize some kind of preventive, nationwide action, which we have not yet been able to create because we are a young Foundation, but as if the goal is to achieve this and additionally this is the direction in which we operate, and I personally, so to speak, I also run a business to provide myself with this economic stability, financial, because you know that you also have to make a living for something, but you can also act socially for yourself.

SP: So in a word of conclusion, if someone listens to us and would like to somehow get involved in what you do, or would like to become a lifeguard – I know that if they would like to become a lifeguard it’s not up to you – but how would you relate those two paths, where to look for that information, that is, how to help you and how to become a lifeguard?

JZ: I would say that, if someone wanted to become a lifeguard, someone wanted to start this adventure, yes, that is, here to fulfill themselves socially, to help people and so to speak, to physically take part in the work, in saving people then the easiest way is to apply to entities authorized to water rescue. In each city, in each province, the best way is simply to find a WOPR, type in Google in the search engine where there is a particular branch of the local WOPR, local, because, however, these are still old structures that operate and train, and it would be best to apply there, but if someone would like to see the full list of entities that are authorized to water rescue, you can go to the to the website of the Ministry of Internal Affairs and Administration, and type in there the entities authorized for water rescue. A list of about 100 entities pops up, these are various types of private companies, associations, foundations, just also WOPRs, and each of these entities is authorized, trains, issues authorizations, and anyone who would like to, after applying to such an entity I think will be accepted with open hands, because the needs are great and certainly somewhere such a person will already have the necessary qualifications in this way, but it will also be a good start to start your adventure with the work of a lifeguard with social activities such as water rescue and being a lifeguard, because it should also be said here, it is also important, as an encouragement, that this is a very well received profession socially, that people are very nice and sympathetic to lifeguards, to what we do, they know that socially it is a very important thing to take care of the safety of people, but they are also fully aware that it is we who put ourselves at risk and so to speak we put our health and lives at stake in some situations to save these people and I’ll tell you honestly – even personally from myself, that to this day I remember every situation and every action, when I swam for a person and saved his life, and I’ll tell you honestly that nothing has ever built me up so much as situations when I helped someone and I’ll tell you honestly that to this day it gives me a kick in the action, to do, to act because it is simply something wonderful, not to be forgotten for the rest of my life, but – my deepest apologies – it is addictive, and this is also something that is a little bit evil, though.

SP: Jan Ziaja was our guest, thank you very much.

JZ: Thank you beautifully, greetings, have a nice day.