Olga Napiontek: Uczmy dorosłych rozmawiać z młodzieżą

Jak zaangażować młodych i nie zniechęcać ich światem dorosłych? O tym rozmawiają Sebastian Pypłacz i Olga Napiontek, Fundacja Civis Polonus.

Transkrypcja podcastu zrealizowanego w ramach projektu:

Misja Partycypacja: młodzi podcasterzy obywatelscy

Odcinek 29.

Prowadzący: Sebastian Pypłacz (SP)

Gość: Olga Napiontek (ON)

Olga Napiontek – Współzałożycielka i wiceprezeska zarządu Fundacji Civis Polonus, doktorka socjologii.

SP: Cześć, tutaj Sebastian Pypłacz i podcast Misja Partycypacja. Dzisiaj jesteśmy w Warszawie w siedzibie Fundacji Civis Polonus, a jest ze mną wiceprezes Olga Napiontek. Cześć.

ON: Cześć, miło Cię spotkać.

SP: Pracujecie z młodzieżą, pracujesz z młodzieżą od lat i zawsze mnie to zastanawiało – to jest cholernie trudna rzecz.

ON: Trudna?

SP: Trudna, bo młodzież to aktywni, tacy bujający w obłokach trochę, czy ludzie, którzy nie wiedzą co będą robić w życiu i że spotykacie ich takich momentach, w których trzeba ich trochę ukierunkować.

ON: My pracujemy z młodzieżą i z dziećmi właśnie w tym obszarze aktywności obywatelskiej, społecznej. I rzeczywiście tak jak zapytałam „czy trudna?”, to jedną z trudności, którą mamy w pracy to są pewne stereotypy na temat tego co to jest ta młodzież, te zbuntowane nastolatki. My w dzieciach i młodych ludziach widzimy już gotowych obywateli i mamy poczucie, że nie trzeba wyczekiwać do 18 roku życia, żeby dostać prawo do udziału w wyborach, ale już mając 5, 6, 7, 8, 12, 15, 17 lat jest dużo mechanizmów, które pozwalają naprawdę w pełni realizować się właśnie w roli obywatelek i obywateli, czyli mieć realny wpływ na sprawy, które nas otaczają. Moje poczucie jest takie (już po 18 latach pracy w tej dziedzinie), że mamy wymyślonych wiele takich podejść, sposobów do tego, żeby ta praca właśnie z młodzieżą nie była trudna, ale żeby była twórcza i żeby dała taką moc młodym ludziom naprawdę do zmieniania wpływu i takiego poczucia, że to co nas otacza: miasto, szkoła, podwórko jest też ich i mogą o tym zdecydować, bo mają dobre pomysły, potrafią się nieźle zorganizować. Dorośli powinni im w tym pomagać, ale są gotowi na działanie.

SP: Dlatego najlepszą drogą dla tych młodych, którzy chcą działać to jest właśnie działanie w młodzieżowych radach – czy to jest działanie w ramach NGO-sów, czy powołanie jakichś nieformalnych grup? Jakie jest Wasze doświadczenie?

ON: Myślę, że w ogóle ważne jest to, żeby tworzyć dzieciom i młodym ludziom te okazje, które chociażby teraz wymieniłeś i to nad czym my też pracujemy, to jest to co się w organizacjach społecznych nazywa „rzecznictwem”, czyli pracujemy z dorosłymi, instytucjami, osobami, które mają wpływ nad tym, żeby tworzyły właśnie przestrzenie i okazje dzieciom i młodym ludziom do tego, żeby praktykowali, ale też aby byli powiedziałabym użytecznymi obywatelami. Tak mówiąc w konkrecie to rzeczywiście jest tak, że coraz więcej młodzieżowych rad powstaje w miastach, powstają młodzieżowe rady powiatów. To jest bardzo dobra okazja dla tych, którzy są gotowi, mają ochotę podejmować dialog z decydentami, z władzami lokalnymi i podpowiadać im jakie rozwiązania powinny te władze przyjmować dla młodych ludzi, ale też dla społeczności lokalnej – bo nie jest tak, że z młodzieżą się dyskutuje tylko w młodzieżowych sprawach. Wiele decyzji, które podejmują władze lokalne teraz, będą w większym stopniu dotyczyły tych szesnastolatków, niż tam 90 dziesięciolatków, prawda, więc warto ich zapytać.

SP: A właśnie z jakimi trudnościami się mierzą ci na przykład młodzieżowi radni. Ja wiem, że najczęściej to jest taki opór pierwszego zderzenia się z urzędem miasta albo gminy w którym działają, bo tam często natykają po prostu na opór formalnoprawny (nazwijmy to chyba tak delikatnie) albo urzędniczy, o, to jest chyba lepsze określenie. 

ON: Jest wiele miejsc takich trudnych, to znaczy zasadniczo najważniejszym problemem jest polskie powiedzenie: „Dzieci i ryby głosu nie mają” i to jest coś z czym my pracujemy kulturowo, to znaczy uważamy, że właśnie dzieci powinny słuchać nas dorosłych. My mamy zawsze więcej wiedzy i lepsze pomysły na ich temat, tak nie jest. Druga ważna bariera, to to co powiedziałeś, czyli jakiś taki rodzaj biurokracji, w którą jest wpuszczana aktywność obywatelska młodych, bo okazuje się, że jak przychodzi do aktywności obywatelskiej to oczekujemy, że ci młodzi będą jacyś tacy bardziej poważni niż powinni być w swoim wieku. To co jest ważne, to po prostu szukać takich metod pracy, nawet w ramach młodzieżowych rad, w których będzie więcej zabawy, więcej warsztatów, więcej swobody, więcej kreatywności niż wpuszczania młodych w takie formalne udawanie, czy działanie w sposób identyczny jak dorosłe ciała, czyli właśnie wyzwaniem jest to, żeby docenić specyfikę nastolatków czy dzieci, uznać ich, że mają prawo do adekwatnych, swoistych metod partycypacji obywatelskiej, nie zapraszać ich do tych dorosłych i mówić „No Wy się nie nadajecie”.

SP: Wy pracujecie z urzędami i uczycie ich rozmawiania i tego dialogu z młodymi? ON: Też, tak, chociaż myślę sobie, że nie jest tak, że dorośli bardzo chcą się tego uczyć. To znaczy myślę, że mają poczucie. że umieją to robić. Myślę też, że wielu urzędników już się tego nauczyło i mówię to poważnie, dlatego że przez Polskę przetoczyły się, że się tak wyrażę, liczne szkolenia dla kadr zarządzających – zarówno lokalnych jak i krajowych – z zakresu właśnie dialogu społecznego, dialogu obywatelskiego, partycypacji i konsultacji publicznej, więc ja mam wrażenie, że urzędnicy generalnie są całkiem do tego przygotowani. W prowadzeniu dialogu z młodzieżą pewnie potrzebne byłyby te szczególne metody młodzieżowe i tutaj szczególnie opiekunowie młodzieżowych rad samorządów uczniowskich rzeczywiście się uczą, szkolą, natomiast kluczowa jest też powiedziałabym wola polityczna, czyli to, że młodzież zna techniki rozmawiania, konsultowania. Na prawdę chcemy usłyszeć co mówią młodzi.

SP: Tak przechodząc do konkretu i nazywając te działania, które prowadzicie, jakie projekty są takie popisowe, którymi lubicie się chwalić, chociaż jeden.

ON: My najbardziej lubimy te projekty w których konkretne rzeczy się zmieniają, dzięki diagnozie, inicjatywie dzieci i młodych ludzi. Mieliśmy 10 lat temu taki projekt dla małych wiejskich szkół, ponad 120, w których rozwijaliśmy kompetencje obywatelskie, społeczne dzieci. To był projekt, w który my poważnie powiedzieliśmy, że obywatel to nie jest ten co ma 18 lat, tylko obywatel to jest ten, który ma tu również 5, 6 lat i ma prawo zgłosić swoją sprawę, swój postulat do wójta. Wójt powinien się temu przyjrzeć i coś zmienić. I mieliśmy właśnie taki projekt, w którym dzieci diagnozował sytuację. Dzieci w gminie wskazywały na potrzeby, problemy, potem szły do wójta na godziny otwarte i proponowały zmiany i w jednej z gmin dzieci powiedziały wójtowi, że ich przystanek szkolny jest niezadaszony i one mokną, powiedziały to siedmiolatki, i wójt powiedział: „Ojej, ja o tym nie wiedziałem, nie korzystam z przystanku”. Nauczycielem mu nie powiedzieli. „Ja oczywiście zrobię ten przystanek”. I to jest taki przykład działania obywatelskiego sensu stricte i jednocześnie edukacyjnego, bo daje to takie mocne doświadczenia. Mamy nasz projekt w którym zachęcamy młodzieżowe rady i samorząd uczniowski do przyglądania się przestrzeniom szkolnym, jak szkoły są urządzone, co w nich pomaga się uczyć i budować relacje rówieśnicze, a co utrudnia. W tym projekcie robiliśmy go w wielu dzielnicach Warszawy, wyszedł bardzo jaskrawo problem zniszczonych toalet. I taki problem, o którym mniej więcej wiemy, ale się do niego przyzwyczailiśmy i samorządy uczniowskie z kilkudziesięciu szkół pracując metodą fotooceny (czyli wiesz, komórka, zdjęcie, zrobiły taki raport na temat stanu tych toalet), a potem władzom tam jednej z dzielnic wyświetlono właśnie kilkadziesiąt slajdów toalety w stanie, które urąga godności człowieka. Burmistrz wstał i powiedział: „To trzeba zmienić”. Zmienił. I są takie przykłady właśnie działań i edukacji obywatelskiej, w której nie mówimy „obywatel ma prawa” i nie uczymy tylko takiej teorii, to jest oczywiście ważne, ale dajemy doświadczenie, bo to co jest kluczowe, nawet zapisane w dokumentach oświatowych, to jest rozwijanie sprawczości, czyli ćwiczenie tego mięśnia działania, zmieniania, też nie w takim duchu bym powiedziała „lizusowskim” tylko z godnością, z otwartym mówieniem o problemach, ale również z gotowością do szukania rozwiązań i wspólnego ich wykonywania.

SP: Mam takie stałe pytanie, które zadaje prawie wszystkim, bo też za każdym razem jak rozmawiam z młodymi, którzy są aktywni to zderzają się z takim problemem: Co mówić młodym, którzy robią fajne rzeczy, chcą robić fajne rzeczy, ale spotykają się z takim oporem czy to w rodzinie, czy to wśród nauczycieli, w jakimś gronie, nie wiem, internetowej przestrzeni, z takim trochę pasywnym hejtem, czyli takim mówieniem: „A Ty tego nie rób, od tego są dorośli, od tego radni, od tego są NGO-sy, Ty się ucz, do swojej kariery, Ty przygotuj się, nie wychylaj się i idź swoją drogą”?

ON: No właśnie to jest ciekawe o czym mówisz, mam wrażenie, że to się trochę zmienia. Jak obserwuję kolejne roczniki młodych ludzi, to wydaje mi się, że w tych ostatnich rocznikach młodych, czyli nastolatków, głównie też dzięki ruchom klimatycznym, zaczyna być moda na aktywizm. Jeszcze kilkanaście lat temu to było trochę takie frajerstwo, jakieś fajne to było pracować w korporacji. Teraz jednak jest bardziej fajne bycie aktywistą i to jest dla nas dobre, bo to nie wiem czy moda – używam słowa „moda”, ale mam wrażenie, powiedziałbym raczej „trend”, albo „docenienie tego” – jest bardzo pozytywna. Ciekawostka z którą podzieliły się ze mną koleżanki bibliotekarki, które organizują fantastyczne wolontariaty w bibliotekach, które też naprawdę są taką wylęgarnią niesamowitych projektów społecznych, powiedziały, że się do nich zgłasza coraz więcej nastolatków i nie tylko tych, którzy są z 8 klasy, idą po punkty, ale też nastolatków przed maturą. I co się okazuje? To są ci, którzy zdają międzynarodową maturę, bo też potrzebują punktów za aktywność społeczną. To co chcę powiedzieć to to, że to o czym powiedziałeś, takie wyśmiewanie, frajerstwo jest efektem też tego, że polski system edukacji tego systemowo nie nagradza, chociaż kompetencje społeczno-obywatelskie nie są mniej ważne w dokumentach państwowych niż kompetencje z zakresu matematyki, języka ojczystego i tak dalej. To nam umyka gdzieś w codzienności edukacyjnej, nie wiem czy niechcący, nie wiem czy specjalnie, ale taki jest efekt. Plus rodzice, z którymi na pewno warto pracować i mówić jakie korzyści – też w kontekście życia zawodowego – przynosi takie działanie projektowe, społeczne, bo przynosi. Też mamy coraz więcej głosów o tym, że młodzi ludzie szukają wolontariatu, staży, bo też wiedzą, że im się to przyda w karierze. Myślę, że trzeba to po prostu bardziej podkreślać. SP: Myślisz, że dobrym pomysłem byłoby na przykład jakiś obowiązkowy wolontariat w liceum, na poziomie liceum, w gimnazjum, na poziomie liceum, gimnazjum, w jakimś NGO-sie, czy akcji społecznej?

ON: Nie wiem czy obowiązkowy, ale na pewno doceniany i nagradzany tymi punktami, które się liczą, czyli chociażby tymi nieszczęsnymi ocenami. Niewątpliwie jest tak, że pozytywne doświadczenie wolontariatu i działań społecznych w wieku nastoletnim jest taką, takim doświadczeniem formującym na przyszłość. Jeśli złapiemy młodych, nawet przyciągając ich punktami czy ocenami i trafią oni na fajny, jakościowy wolontariat, w którym oni dostają skrzydeł i mają taką wielkie poczucie mocy, to będą później tego szukali w przyszłości. Jeśli przegapimy tą okazję, to będzie nam trudniej, bo wiadomo, że to życie zawodowo-rodzinne później wciąga.

SP: Jeszcze trochę o fundacji na koniec, nie działacie tylko w Warszawie, chociaż w Warszawie chyba głównie. 

ON: Warszawa jest naszą społecznością lokalną, nasze działania zaczęliśmy na Bemowie, to jest taka dzielnica-blokowisko w zachodniej części Warszawy. Stamtąd jesteśmy więc tam działaliśmy, ale działamy w całej Polsce. To co jest dla nas super ważne: praca zarówno w średnich miastach, ale też tak jak mówiłam o tym przystanku – to była mała wiejska szkoła, więc wiejskie społeczności są dla nas też bardzo ważne, pracujemy z bibliotekami, domami kultury, szkołami. To są ważni nasi partnerzy, bardzo ważne są organizacje pozarządowe, które są właściwie siewcą edukacji obywatelskich. Sporo pracujemy też w Ukrainie, bo polskie doświadczenie przede wszystkim ze samorządnością uczniowską są bardzo potrzebne tam i pasują. Ta Polska droga jest podobna do tej, którą przechodzi, przez którą będzie przechodziła Ukraina, więc teraz budujemy koalicję na rzecz samorządów uczniowskich w Ukrainie, z ukraińskimi partnerami. 

SP: Zaczęliście przed wojną jeszcze, z tego co pamiętam.

ON: My to robimy od 2016 roku systematycznie i ta grupa zaangażowanych nauczycieli, którzy właśnie mają świadomość, że edukacja obywatelska jest sercem patriotyzmu. Bardzo zaangażowani nauczyciele w Ukrainie, myślę, że wychowali właśnie to społeczeństwo, które teraz się nie poddaje.

SP: Jeżeli młodzi, którzy nas słuchają, chcieliby się zaangażować to mają wejść gdzie? Na Waszą stronę internetową, czy sami do nich przyjdziecie?

ON: Mogą zajrzeć na naszą stronę Civispolonus.org.pl, którą zmieniamy teraz niedługo, mamy też portal młodziobywatele.pl na którym jest sporo różnych dobrych praktyk, inspiracji jak można działać, polecam naszego fejsbuka: Fundacja Civis, bo dla przyjaciół jesteśmy Civisem i mamy też regularne staże w Fundacji, więc też można w ten sposób się z nami uczyć i rozwijać działania w tym obszarze.

SP: Dziękuję bardzo.

Transcription of a podcast produced as part of the project:

Mission Participation: young citizen podcasters

Episode 29.

Host: Sebastian Pypłacz (SP)

Guest: Olga Napiontek (ON)

Olga Napiontek – Co-founder and vice-president of the board of the Civis Polonus Foundation, PhD in sociology.

SP: Hi, this is Sebastian Pypłacz and the podcast Mission Participation. Today we are

in Warsaw at the Civis Polonus Foundation headquarters, and with me is the vice-president Olga Napiontek. Hi.

ON: Hi, nice to meet you.

SP: You work with young people, you’ve been working with young people for years and it’s always puzzled me- It’s a bloody difficult thing.

ON: Difficult?

SP: Difficult because young people are active, they’re kind of flailing around a bit, or people who don’t know what they’re going to do in life and that you meet them at times like this where you have to direct them a bit.

ON: We work with young people and children precisely in this area of civic, social activity. And indeed, as I asked „is it difficult?”, one of the one of the difficulties we have in our work is certain stereotypes about what it is these young people, these rebellious teenagers. We see children and young people as ready-made citizens and we feel that you don’t have to wait until you’re 18 to get the right to vote, but already at the age of 5, 6, 7, 8, 12, 15, 17 there are a lot of mechanisms that allow you to really fully realise just what it is to be a citizen and citizens, that is, to have a real impact on the issues around us. My feeling is (after 18 years of working in this field) that we have come up with many approaches, ways to make youth work not difficult, but creative, and to give young people the power to really change the impact and feeling that what’s around us: the city, school, backyard is also theirs and they can decide about it, because they have good ideas and can organise themselves quite well. Adults should help them with this, but they are ready to act.

SP: Therefore, the best way for those young people who want to act is to be active in youth councils – is it through NGOs or setting up some informal groups? What is your experience?

ON: I think it’s important in general to create the opportunities for children and young people that you’ve mentioned, and what we’re also working on is what’s called 'advocacy’ in community organisations. in social organisations is what we call 'advocacy’, which means we work with adults, institutions, people who have influence to create spaces and opportunities for children and young people. and opportunities for children and young people to practice, but also to be, I would say, useful citizens. In fact, more and more youth councils are being set up in towns and cities, and county youth councils are being set up. This is a very good opportunity for those who are ready and willing to enter into dialogue with decision-makers, local authorities and suggest what solutions these authorities should for young people, but also for the local community – because it is not the case that only youth issues are discussed with young people. A lot of the decisions that local authorities make now will affect these 16-year-olds more than there 90 10-year-olds, right, so it’s worth asking them.

SP: And just what difficulties do these youth councillors face, for example? I know that most often it’s the resistance of the first encounter with the city or municipal council in which they operate, because there they often encounter formal and legal resistance (let’s put it mildly) or official resistance, that’s probably a better term.

ON: There are many places that are so difficult, I mean basically the most important problem is the Polish saying: „Children and fish don’t have a voice” and this is something we work with culturally, that is, we believe that it is the children who should listen to us adults. We always have more knowledge and better ideas about them, this is not the case. The second important barrier, is what you said, which is a kind of bureaucracy into which the civic activity of young people is let, because it turns out that when it comes to civic activity it turns out that, we expect these young people to be somehow more serious than they should be at their age. What is important is simply to look for such methods of work, even within youth councils, in which there will be more fun, more workshops, more freedom, more creativity than letting young people into such formal pretending or actingin the same way as adult bodies, that is, it is precisely the challenge to appreciate the specificity of teenagers or children, to recognise that they have the right to adequate, specific methods of civic participation, not to invite them into these adult bodies and say „Well you are not suitable”.

SP: You guys work with offices and teach them to talk and have that dialogue with young people?

ON: Also, yes, although I think to myself it’s not that the adults really want to learn it. I mean I think they feel. that they know how to do it. I also think that many bureaucrats have already learnt it, and I mean that seriously, because a lot of trainings for managers – both local and national ones, so to speak – have swept through Poland – in the field of social dialogue, civic dialogue, participation and public consultation, so my impression is that officials are generally quite prepared for this. When it comes to dialogue with young people, you would probably need these particular youth methods, and here in particular the supervisors of youth councils of student self-governments are really learning, training, but the key is also, I would say, political will, i.e. the fact that young people know the techniques of conversation, consultation. We really want to hear what young people are saying.

SP: So getting down to the nitty-gritty and naming those activities that you do, what are the showpiece projects that you like to boast about, at least one.

ON: We like most those projects in which specific things change, thanks to the diagnosis, the initiative of children and young people. We had such a project 10 years ago for small rural schools, over 120, in which we developed children’s civic and social competences. It was a project in which we seriously said that a citizen is not the one who is 18 years old, but a citizen is the one who is also 5, 6 years old here and has the right to report his issue, his demand to the mayor. The mayor should look into it and change something. And we had just such a project where the children diagnosed the situation. Children in the municipality pointed out needs, problems, then they went to the mayor for open hours and suggested changes and in one municipality the children told the mayor that their school bus stop was uncovered and they are getting wet, seven-year-olds said it, and the mayor said: „Gosh, I didn’t know that, I don’t use the bus stop”. The teachers didn’t tell him. „I’ll do the bus stop, of course. And this is such an example of civic action sensu stricto and at the same time educational, because it gives such a strong experience. We have our project in which we encourage youth councils and student government to look at school spaces, how schools are set up, what helps learning and building peer relationships in them and what hinders. In this project we did in many districts of Warsaw, the problem of dilapidated toilets came out very clearly. And the kind of problem that we more or less know about, but we got used to it, and student councils from dozens of schools working with the method of photo-assessment (that is, you know, a mobile phone, a photo, they did this kind of report on the state of these toilets), and then the authorities there in one of the districts just displayed a few dozen slides of toilets in a state that offends human dignity. The mayor stood up and said: „This needs to be changed”. He changed it. And there are examples of this very action and civic education, where we don’t say „a citizen has rights” and we don’t teach just theory, that is of course important, but we give experience, because what is key, even written down in educational documents, is the development of agency, that is exercising this muscle of action, of change, not in such a spirit I would say „licentious”, but with dignity, with open discussion of problems, but also with a readiness to look for solutions and to carry them out together.

SP: I have this constant question that I ask almost everyone, because also every time I talk to young people who are active they collide with such a problem: What to say to young people who are doing cool things, who want to do cool things, but who meet with such resistance whether in the family, or among teachers, in some group, I don’t know, internet space, with such a bit of passive hectoring, that is, saying: „And you don’t do that, That’s what adults are for, that’s what councillors are for, that’s what NGOs are for, you study for your career, You prepare yourself, keep your head down and go your own way”?

ON: Well that’s what’s interesting about what you’re talking about, I feel like it’s changing a bit. As I watch the next vintage of young people, it seems to me that in these last vintages of young people, or teenagers, mainly also thanks to the climate movements, there is starting to be a fashion for activism. Up until a decade or so ago it was a bit of a nerd thing, some kind of cool to work in a corporation. But now it’s more cool to be an activist and that’s good for us, because it’s I don’t know if it’s a fad – I use the word 'fad’, but I have a feeling, I would say more of a 'trend’, or an 'appreciation of it’ – it’s very positive. An interesting fact shared with me by a librarian friend, who organises fantastic volunteers at libraries, which are also really such a breeding ground for amazing community projects, said that more and more teenagers are signing up, and not just those who are 8th graders, going for credits, but pre-teenagers as well. And what does it turn out? These are the ones who are taking the International Baccalaureate because they also need points for social activities. What I want to say is that what you said, such ridicule, such nerdiness, is also a result of the fact that the Polish education system does not reward this systemically, although social and civic competences are no less important in state documents than competences in mathematics, mother tongue, and so on. This escapes us somewhere in the educational everyday life, I don’t know if unintentionally, I don’t know if intentionally, but this is the effect. Plus parents, with whom it is definitely worth working and talking about the benefits – also in the context of professional life – brings such a project activity, socially, because it does. We’re also hearing more and more that young people are looking for volunteering and internships, because they know it will be useful for their careers. I think this simply needs to be emphasised more.

SP: Do you think it would be a good idea, for example, to have some compulsory volunteering at the high school level, at the middle school level in some kind of NGO or social action?

ON: I don’t know if it’s compulsory, but it’s certainly appreciated and rewarded with those points that count, which is to say at least those unfortunate grades. It is undoubtedly the case that the positive experience of volunteering and social action in one’s teenage years is such, such a formative experience for the future. If we catch young people, even attracting them with points or grades, and they come across a cool, quality volunteering experience in which they get their wings and have such a great sense of power, then they will look for that later in the future. If we miss out on that opportunity, it’s harder for us, because it’s known that this work-family life drags on later.

SP: A bit more about the foundation at the end, you are not only active in Warsaw, although

Warsaw, I think, mainly.

ON: Warsaw is our local community, we started our activities in Bemowo, it’s such a district-block in the western part of Warsaw. That’s where we are from, so we acted there, but we act all over Poland. What is super important for us: working both in medium-sized cities, but also, as I said about this stop – it was a small rural school, so rural communities are also very important to us, we work with libraries, community centres, schools. These are our important partners, NGOs are very important, they are actually the sowers of civic education. We also do a lot of work in Ukraine We also do a lot of work in Ukraine, because Polish experience, especially with student self-governance, is very much needed there and suits us. are very much needed there and they fit. This Polish road is similar to the one Ukraine is going through, and will go through, so now we are building a coalition for student self-government in Ukraine, with Ukrainian partners.

SP: You started before the war still, from what I remember.

ON: We’ve been doing it since 2016 systematically and this group of committed teachers who are just aware that civic education is the heart of patriotism. Very committed teachers in Ukraine, I think they have brought up just this society that is not giving up now.

SP: If the young people who listen to us would like to get involved then they have to go where? To your website, or do you come to them yourselves?

ON: They can look at our website Civispolonus.org.pl, which we are now changing soon, we also have a portal młodziobywatele.pl where there are a lot of different good practices, inspiration on how to act, I recommend our Facebook: Civis Foundation, because we are Civis for friends and we also have regular internships at the Foundation, so you can also learn with us in this way and develop activities in this area.

SP: Thank you very much.