
Sebastian Pypłacz: Robimy media pod prąd
Jak to jest robić media w duchu NGO? O tym rozmawiają Bartosz Jędrzejczyk i Sebastian Pypłacz, Śląska Opinia.
Transkrypcja podcastu zrealizowanego w ramach projektu:
Misja Partycypacja: młodzi podcasterzy obywatelscy
Odcinek 30.
Prowadzący: Bartosz Jędrzejczyk (BJ)
Gość: Sebastian Pypłacz (SP)
Sebastian Pypłacz – redaktor naczelny portalu Śląska Opinia, wiceprezes Stowarzyszenia BoMiasto, członek zarządu głównego Związku Górnośląskiego
BJ: Witam Państwa bardzo serdecznie, z tej strony Bartosz Jędrzejczyk, a wraz ze mną jest…
SP: Sebastian Pypłacz, dzień dobry.
BJ: Człowiek wielu talentów, zarówno muzyk jak i naczelny redaktor Śląskiej Opinii, która istnieje od roku 2019 i do tego czasu dalej istnieje, więc Sebastianie, powiedz nam co jest tym sukcesem, dlaczego istniejesz, bo nie oszukujmy się, całe finansowanie projektu to wszystko kosztuje, pracownicy. Skąd mamy te finansowanie?
SP: Głównie to są nieprzespane noce, właśnie wymyśliliśmy Śląską Opinię jako takie trochę inne medium, bo przez lata pracy w organizacjach pozarządowych, w kulturze, zauważyłem, że wiele tematów, które są wydawało mi się ważne dla lokalnych społeczności, czy tego regionu nikną gdzieś pod informacjami na tematy, które są krzykliwe, dobrze się klikają. Tak naprawdę nic nie niosą w dłuższej perspektywie, bo po jednym, dwóch dniach o nich zapominamy. I wymyśliliśmy sobie w takim trochę większym gronie, że zrobimy na początku podcast, w którym prostu będziemy rozmawiać o sprawach, które wydają nam się ważne i to się rozrosło po prostu w takim nieoczekiwanym kierunku, że powstał i portal i teraz budujemy dział video i dostawiamy kolejne działy i kolejnych współpracowników i kolejnych partnerów, bo też wyszedłem z takiego założenia, że jeżeli to nie ma być taki typowy medium, to na razie też nie może mieć takiego typowego finansowania stricte z reklam, tylko musi działać trochę jak organizacja pozarządowa, która nie robi rzeczy, nie wiem, popularnych albo komercyjnych, tylko robi rzeczy, które – pod prąd trochę wybiegając w przyszłość, realizując potrzeby, które jeszcze nie są określone jako potrzeby takie, które można sfinansować komercyjnie. Większość z naszych działalności finansujemy poprzez współpracę z organizacjami pozarządowymi różnymi, które wspierają nas, czy to przy konkretnych działach, czy przy konkretnych tematach, czy przy konkretnych mniejszych projektach. BJ: Ok, bo też warto podkreślić, że wchodząc na stronę, na samym dole, Śląska Opinia ma też zakładkę „Wspieraj nas”. I widzimy po kilku zdaniach, że nie nastawiacie się na jakieś patronite, przykładowo, czy inne tego typu portale, zrzutki. Sami podkreślacie, że robicie to dla ludzi i w zasadzie jedyne czego oczekujecie, to żeby gdzieś tam poreklamowali po znajomych. I tutaj właśnie też jest, sam też powiedziałeś, tutaj na stronie, zaznaczone, że organizacje pozarządowe, komercyjne podmioty – to pytanie przykładowo: czy to są tylko i wyłącznie stricte granty?
SP: Część to są granty, część to są dotacje, to są delikatne różnice między jednym a drugim pojęciem. Część to są po prostu projekty realizowane dla kogoś. Zawsze jeżeli realizujemy jakiś dział, to on jest jasno określony: jeżeli wejdą Państwo na dział klimat, albo na dział górnictwa, albo na dział Europa, to tam u góry pod logotypem zawsze się pojawia dopisek, że partnerem tego serwisu jest na przykład stowarzyszenie, albo miasto, albo partnerem tego serwisu jest Komisja Europejska, czy biuro Komisji Europejskiej we Wrocławiu. To są takie największe, które aktualnie realizujemy działania, ale tamtych partnerów jest trochę więcej. A taką stabilność finansową daje to, że Śląska Opinia istnieje w ramach spółki, realizuje działania komercyjne dla klientów z zakresu szeroko rozumianego obszaru: to jest produkcja wideo, produkcja materiałów audio, zdjęć, tekstów, prowadzenie mediów społecznościowych, czy przygotowywanie stron internetowych.
BJ: Ok, powiedzmy, że jest taki przykładowy Ja i mam jakiś taki niezwykły pomysł, powiedzmy, że otworzę sobie redakcję. Wiadomo, do pewnego etapu mogę sobie jakoś sama radzić, jakoś te mikro koszty pokrywać, a powiedzmy, że dalej chciałbym iść – to gdybym chciał poszukać jakichś sponsorów, czy do tego są jakieś specjalne grupy, czy gdzieś do urzędu się wtedy udaję i mówię: „O, coś takiego robię i dajcie pieniążki”?
SP: To zależy w jakim kierunku chcesz iść. Podstawową taką zasadą jest to, żeby nie brać, nie sięgać po pieniądze, albo nie uzależniać się od pieniędzy, od podmiotów tj. jeśli zajmujesz się lokalną polityką, to raczej omijasz lokalne urzędy. My tak staramy się robić, chociaż drobne projekty z lokalnymi samorządami robimy, ale nie są to znaczące pieniądze, które wpływają na nasze istnienie. Jeżeli, nie wiem, piszesz, albo chcesz mówić, nagrywać o sporcie, to szukasz takich sponsorów, którzy nie są bezpośrednio związani z tą branżą, ale na przykład na tej branży też mogą zarabiać. Jak zwrócisz uwagę na przykład: media. Często media takie bardziej odpowiedzialnie do tego podchodzące i zajmujące się sportem, to są finansowane przez napoje, nie jest to bezpośrednio branża o której piszą, ale jest to branża, która na sporcie dużo zarabia. To są na przykład napoje alkoholowe. Taki grząski grunt to jest kiedy, nie wiem, sport, serwisy sportowe są finansowane przez na przykład firmy, które organizują obstawianie i bukmacherkę. Według mnie to jest takie działanie na granicy, bo to jest trochę firma, która jednak jest bardzo z branżą związana i trochę od tego co się napisze zależą też stawki, na przykład obstawienia konkretnych meczów albo konkretnych rozgrywek. Gdzie szukać i gdzie się kierować? Po pierwsze, ja mam tak: cokolwiek robię to zakładam sobie, że robię coś przez 3 lata, jeżeli przez 3 lata w tym projekcie nie pojawi się jakikolwiek taki sens, samofinansowanie się tego projektu, to albo go zamykam, albo go przebudowuje. W Śląskiej Opinii poszło nam to trochę powiedzmy szybciej, po pierwszym roku już znaleźliśmy partnerów, którzy zauważyli, że robimy fajne rzeczy i po prostu sami się do nas zgłosili, że chcieliby coś z nami robić.
BJ: Pozwolę się tylko pochwalić, że raz w życiu wyłączyłem ad blocka, żeby zobaczyć czy faktycznie są w ogóle jakieś reklamy tutaj, takie z zewnątrz na Waszej stronie, takich reklam nie ma.
SP: Nie ma, czasami się pojawiają reklamy z Googla i to włączyliśmy tylko po to, żeby pokryć koszty serwerów, takiej obsługi technicznej, nie finansujemy z tego redakcji, finansujemy z tego to, żeby ten portal stabilnie sobie istniał. BJ:Ok, pomęczymy leciutko temat Śląskie Opinii, bo sam wspominałeś o podcastach, że tutaj macie te podcasty i faktycznie jest ich trochę dużo. Jedną rzecz, którą taką zobaczyłem – w chwili obecnej, kiedy nagrywamy mamy 18 grudnia, lekko pada śnieg…
SP: Listopada.
BJ: Listopada, fajnie by było gdyby był już grudzień. To patrzymy sobie, mamy ten: Śląska Opinia, tak po prostu, podcast 16 listopada. Śląska Opinia o klimacie, 10 listopada. Śląska opinię o kulturze, 8 listopada. Większość jest takich świeżych tych materiałów i pytanie: jak Ty dajesz radę to tak utrzymać i robić to tak punktualnie, co jakiś czas? Jak patrzyłem jest tylko i wyłącznie ekonomia po prostu. To jest jedyny podcast, który faktycznie tak odbiega terminowo, to jest 16 listopada 2021 rok.
SP: No tak, po pierwsze staram się każdy z tych podcastów był prowadzony przez inną osobę, choć to nie zawsze się sprawdza, bo pojawiają się w większości mniej lub bardziej regularnie, ale właśnie Śląską Opinię o górnictwie prowadzi Bartek Wojsak, który pracuje u nas przy dziale górnictwa i pisze teksty i prowadzi podcast, ale na co dzień jest jedną nogą w Warszawie i jest wydawcą Super Expressu, strony Super Expressu, na całą Polskę. Ekonomię po prostu prowadzi dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego, Śląską Opinię o klimacie prowadzi Patryk Białas ze Stowarzyszenia „Bo miasto”. Dział kultura: tutaj się trochę wymieniamy, całą redakcją już zresztą sporego miasta, które prowadzą Magdalena Kwaśnik i Natalia Wrocławski, które pracują w redakcji i tak dalej. Tam jeszcze kilka osób się pojawia. To nie jest tak, że tylko ja to robię, myślę, że takim największym upgrade’m w życiu było to, że mogę się już po prostu skupić tylko na tym, żeby rozmawiać z gośćmi i gościniami na różne tematy bieżące, a całą postprodukcją, publikacją, zajmują się już tymi sprawami inne osoby. Ja staram się skupiać teraz na merytorycznej, na tym, żeby to się regularnie ukazywało. Takim idealnym ciągiem w którym czasami wpadamy jest to, że od poniedziałku do piątku są codziennie podcasty na bieżące tematy. Staramy się, aby to nie było tak, że ten podcast się szybko zdezaktualizuje, staramy się, żeby każdy ten podcast, jeżeli nawet będzie osłuchany po miesiącu – oczywiście dotyczy jakiejś sprawy, która teraz jest na topie w mediach – ale staramy się bardziej mówić o niej i trochę ją wytłumaczyć, tą sprawę i to zjawisko, które się dzieje. To jest taki klucz, który nas trochę odróżnia, bo jest takie pojęcie, trochę podpatrzone w Stanach, że jest taki trend dla mediów, które nie gonią za newsem, ale te niusy tłumaczą. To jest hasło, którym gdzieś tam za kulisami nami kieruje.
BJ: Odchodząc trochę tak bardziej od tematu już stricte Śląskiej Opinii, nie oszukujmy się, dzisiejsze dziennikarstwo to jest w zasadzie tak jak YouTube, żeby się tak jakoś wybić, żeby jakieś wyświetlenia osiągnąć, to trzeba tak zwanym „klikbejt’em” jakoś walnąć, czy „emoji”, czy na przykład drastyczny tekst. Taki przykład: hejterzy na Youtube właśnie też wyśmiewali to, że pisanie takich tekstów jest niby śmieszne, ale jednocześnie sami też klikali. Jesteśmy ciekawi, czasami te tytuły są aż śmieszne i głupie, ale mnie to ciekawi, zobaczę co tam, wejdę. Patrząc na Wasze tytuły, znowu czegoś takiego też nie ma, nie ma jakichś niezwykłych zdjęć. Czy nie boisz się, że może to Ciebie tak może dość mocno dyskwalifikować, całą redakcję powiedzmy i tracicie to grono odbiorców?
SP: Na pewno moglibyśmy zyskać o wiele większe grono odbiorców, gdybyśmy tej sensacji szukali, czasami sobie pozwalamy na takie mocniejsze tytuły, raczej z mocniejszych zdjęć nie publikujemy. Tak jak powiedziałeś, w 2019 powstał Śląskiej Opinii pierwszy podcast, ale 2020 na początku pandemii trochę właśnie w ramach firmy zauważyliśmy, że pojawiły się lockdowny, trochę się zaczęło zwalniać, że działalność komercyjna, więc po prostu przekierowaliśmy nasze siły i uruchomiliśmy portal i tak jak pewnie wszyscy dobrze pamiętamy, początek pandemii w mediach wyglądał na zasadzie: „Czy koronawirus jest w Katowicach na Śląsku, czy jeszcze nie?”, „Już chyba jest”, „Pierwsza osoba, która być może ma koronawirusa już jest na Śląsku”, i potem była aktualizacja „Nie, jednak nie, zbadano, jednak jeszcze nie”. I takie było oczekiwanie, straszenie i żonglowanie i liczbami, jakimiś takimi negatywnymi emocjami, my w tym czasie trochę podeszliśmy do tego inaczej. Pierwsze liczby związane z koronawirusem opublikowaliśmy, może się mylę, ale na pewno po pół roku, a wydaje mi się, że dopiero po roku, pierwsze takie statystyki podsumowania, kiedy to w ogóle miało sens, wyciąganie jakiś wniosków z tego, a na początku pandemii skupiliśmy się na tym jak pomagać medykom, jak zadbać o zdrowie, jak się nie zarazić i realizowaliśmy te materiały z ekspertami, między innymi ze Śląską Izbą Aptekarską, z której eksperci napisali nam teksty: jak wzmocnić swoją odporność. I właściwie teksty dały nam takiego pierwszego kopa i pomogły popłynąć w świat. To jest taki sygnał, że oczywiście na kontrowersji da się zbudować takie zasięgi, dużo i szybko, ale to nie jest widownia, która będzie do Ciebie wracać i wchodzić w taką interakcję konkretniejszą, czyli podawać te teksty i rozmawiać o nich z większym zrozumieniem.
BJ: Ok, dobrze, tak odchodząc już bardziej od tematu. Znalazłem dwa projekty, które mnie zaciekawiły: jednym projektem jest „Pobudka Koszutka” i drugim projektem, który, nie wiem, czy czasem nie jest scalony z tym jest „Wypożycz sobie lokal”. Jeszcze wspomnę, śmiem twierdzić, że „Wypożycz sobie lokal”, chyba na dzień dzisiejszy nie będzie działać, albo są po prostu jakieś chwilowe problemy, bo nad przyciskiem „mapa pustostanów” mamy po prostu odnośnik do kodu, tak więc co się stało, dlaczego to nie działa, czy to jest chwilowe, czy w ogóle chcecie, chcesz kontynuować ten projekt, jaki był Twój wkład? SP: Oba te projekty zobowiązują się z podmiotem w którym trochę zaczynałem swoją przygodę z byciem aktywistą miejskim, bo nie lubię słowa „społecznik”, w tym kontekście, raczej jest aktywizm, czyli pobudzanie pewnych procesów, albo kopanie w kostkę polityków, czy osoby, które sprawują władzę. W Fundacji „Napraw sobie miasto” działałem we wszelkich różnych projektach, trochę tak pomagając od strony audio-video, organizacyjnie i tak właśnie od strony audio-video pomagałem przy projekcie, który chyba nazywał się „Wypożycz sobie lokal” w tym finalnym ciągu, ale zaczynały się od czegoś czego nazywaliśmy „Puste Katowice” i chodziło o to, żeby stworzyć mapę pustostanów w Katowicach, policzyć je, określić mniej więcej, kto jest ich właścicielem i czy da się stworzyć jakiś taki plan łatwiejszego najmu tych lokali, żeby ktoś sobie mógł taniej go na przykład wynająć, wyremontować i mieć niższy czynsz z tego powodu, albo mógłby na przykład wynająć i prowadzić w nim bardzo krótkotrwałą działalność. W Warszawie, w Stanach często pojawiają się, czy na zachodzie, pojawiają się takie hasła jak „Papastory”, czyli takie sklepy, które są tylko na przykład na tydzień, miesiąc i potem znikają, bo mają jakiś jeden konkretny drop jakiś towarów. Próbowaliśmy znaleźć ścieżkę na to, żeby takie coś się zadziało, stworzyliśmy razem z Urzędem Miasta Katowice, przygotowaliśmy taką instrukcję jak to zrobić i przeprowadziliśmy z Fundacją „Napraw sobie miasto” taki prototypowe przejście przez nową ścieżkę, którą odkryliśmy i chyba wskazaliśmy i do dziś Fundacja „Napraw sobie miasto” ma w tym lokalu siedzibę, to jest na ulicy Warszawskiej, jeżeli dobrze pamiętam 56, lokal z witryną, w którym wcześniej był sklep, który się zamknął. Lokal stał pusty, opustoszały, Fundacja jeden lokal najęła, wyremontowała, prowadzi tam warsztaty dla lokalnej społeczności. Pewnie ten lokal, tak jak inne lokale wokół stałby pusty. Drugi projekt „Pobudka Koszutka”, też zrealizowaliśmy go z Fundacją „Napraw sobie miasto”, on niedawno został reaktywowany. Był pomysł na to, żeby początkowo to był blog w Internecie, ale z tego bloga wykluł się pomysł na realizację takiego Festynu Sąsiedzkiego, który nie opierałby się na tym, że gra jakiś zespół discopolo i jest kiełbasa i piwo. Chcieliśmy pójść trochę w innym kierunku i zachęcić do współpracy podmioty, które mieszkają na Koszutce. Koszutka to jest najmniejsza dzielnica w Katowicach, zaraz obok Spodka, właśnie Spodek jest na Koszulce. I chcieliśmy, żeby te lokalne podmioty, które działają, czy to są organizacje pozarządowe, czy to są sklepy, czy to są szkoły, czy to są instytucje kultury, stworzyły jakiś punkt programu i z tych z tych punktów pojedynczych programów stworzyliśmy taki festyn, który odbywał się na przestrzeni – w pierwszej edycji chyba 3 dni, w 2 edycji chyba 2 dni, potem był jeden dzień i teraz ponownie w tym roku odbył się dwudniowy Festyn Sąsiedzki, już z inną grupą organizującą go, ale jakoś tam ich wspieraliśmy nadal dobrym słowem i pomocą w niektórych obszarach.
BJ: Czyli rozumiem, że na ten moment lekko ich wspieracie, ale już jakoś mega w tym nie siedzisz? SP: Tak, tak, trochę tak jak zaczynałem na takim poziomie miejskim, to było dobre do pewnego momentu, ale zrozumiałem po pewnym czasie, że żeby coś skutecznie na poziomie miasta zmienić, to trzeba trochę innymi narzędziami to zrobić, albo trzeba zostać, nie wiem, politykiem na wyższym szczeblu, albo o tych sprawach pisać i mówić w trochę inny sposób niż zrobiły to wtedy media. To były projekty, które się działy kilka lat temu, ale właśnie dały podmurówkę pod to czym Śląska Opinia jest.
BJ: Ok, to w zasadzie jest tak mi się wydaje, że są tylko dwa pytania. Małe pytanie takie cięższe, mam nadzieję, że mnie nie wyrzucisz stąd. Mam takie pytanie dość motywujące, może zacznijmy tak milej, jeszcze tym motywującym, bo bardzo dużo robisz. Sam też wspomniałeś, że jesteś tym aktywistą i pytanie brzmi: co Ciebie motywuje, bo patrząc na Twoje social media, na Twoje działania, to jeżeli chodzi o Ciebie, to Ty nie jesteś na przykład tym typem aktywisty, który bierze gdzieś kropelkę i się do ulicy przykleja, czy też jakiś obraz tam fasolką obrzuci.
SP: Chociaż takie działania popieram.
BJ: A nie uważasz, że to takie trochę przegięcie, bo wiadomo, musi być kontrowersja, żeby było o tym mówione, bo jak ktoś normalny wyjdzie na ulicę i powie: „Nie pal tymi oponami, nie wolno”, to zazwyczaj większy sobie machnie ręką.
SP: Tak, to jest jak ktoś oburzał się na aktywistów ekologicznych, którzy się przyklejają, to ja mówię właśnie o tym przykładzie, który przytoczyłeś, czyli o górnikach. Niedawno górnicy w Katowicach chcieli zamurować wejście do biura poselskiego Mateusza Morawieckiego, nie udało im się to do końca, ale na przykład najczęściej jak kojarzymy protesty górników, to są właśnie: albo palone opony, albo też widowiskowe protesty w Warszawie pod Sejmem.
Jeżeli chcemy, żeby ta sprawa była zauważona, to musimy tam dorzucić jakiś taki element, nie powiedziałbym kontrowersji, raczej jakiegoś takiego performansu, który czasami jest spaleniem opony, czasami jest przyklejeniem się, czasami jest oblaniem czegoś farbą, jak na przykład przy wielu protestach takich w polityce międzynarodowej. Mieliśmy taki przypadek na początku wojny w Ukrainie, aktywistki Ukrainki odrzuciły ambasadora Rosyjskiego farbą.
BJ: Tam większa grupa wtedy była.
SP: Trudno określić co to było, ale gdyby nie ten gest, to ktoś by może powiedział w mediach, że coś tam protestował, ale jako, że coś się wydarzyło, to ten temat funkcjonował dalej w mediach. To jest trochę to z czego my nie korzystamy w Śląskiej Opinii. Ci aktywiści wykorzystują metodę szoku, żeby pojawić się w tych mediach takiego starego typu, czyli one będą mówić już o tym temacie dopiero w tym momencie, kiedy pojawi się ta kontrowersja i jest możliwość dania krzykliwego tytułu. My o tych sprawach mówimy krok wcześniej, kiedy one nie są jeszcze na świeczniku wszystkich mediów, bo nie wydarzyło się nic tak bardzo kontrowersyjnego.
BJ: Uważasz, że na przykład jest taki typowy wandalizm: Marsz Kobiet, przykładowo w Katowicach był, przechodził gdzieś ktoś tam, coś narysował, ktoś tam jakąś naklejkę dał. To dla mnie to jest takie porównywalne w zasadzie do takiego przemarszu przykładowo kibiców, czy to już nie mówimy nawet o tej fasolce, wiadomo ktoś obrzuci jakiś obraz, a to niezabezpieczone wystarczy to umyć, ale mamy kościoły gdzie też przykładowo na tych kościołach też często są jakieś manifestacje, też jakieś naklejki próbowali przyklejać. Z resztą tę sytuację Sebastianowi mówiłem zresztą nie tak dawno, że w dniu, chyba w tym okresie, kiedy był ten Marsz Kobiet taki, dość duże zamieszanie, byłem po prostu robić zdjęcia przy katedrze w Katowicach i mieliśmy jakiś bidon w ręce i chwilę później policja do nas podeszła, już miała problem, że coś chcemy tu namazać. Czy to właśnie nie jest takie niszczenie powiedzmy tej kultury, tej sztuki?
SP: Jest gdzieś granica. Gdzie ta granica się pojawia, to zależy od sytuacji, od napięcia jakie jest wywoływane. W przypadku Marszu Kobiet, to było napięcie polityczne, tak, to było wprowadzenia nowego prawa, które wraca trochę cały system opieki prenatalnej w Polsce do góry nogami. W przypadku kibiców też znajduję tutaj powód, gdyby z tymi kibicami trochę inaczej pracowano, to też, nie wiem, obecność policji czy organizacja dojazdu kibiców na mecze, bo to jest najczęściej przybiera trochę formę kabaretu, bo podstawia się im specjalne autobusy i otacza policją i to przybiera dziwne formuły i właściwie wpędza się ich w te ramy tego, że są, nie wiem, albo podejrzani, albo traktowani jak przestępcy, właśnie nawet nie potencjalni przestępcy, ale przestępcy. Z jednej i drugiej strony ta granica powinna być w innych miejscach, ale rozumiem, że ludzie w ramach emocji i chcąc zwrócić uwagę na jakąś sprawę są w stanie coś zniszczyć. Ja też zakładam, że o przestrzeń miejską oczywiście powinniśmy dbać, o wspólną przestrzeń, ale też nie traktować miasta jako czegoś tak totalnie świętego, czego nie można ruszyć. Ja pamiętam jeszcze w latach 90. takich pozostałości po komunie, że uczono nas i stawiano tabliczki i uczono nas młodych, że nie wolno chodzić po trawie i nie można grać w piłkę na trawie, że nie można sobie skracać drogi przez trawnik, bo trawnik, trawa to musi wyrosnąć, to musi być ładne. Nie można urządzać sobie pikników między blokami na trawnikach, a równocześnie patrzyłem na to co widziałem w amerykańskich filmach, gdzie te trawniki są właściwie przestrzenią do życia i to do Polski też przyszło po pewnym czasie. Po prostu nic się nie stanie jeżeli wejdziemy na trawnik i zaczniemy grać w piłkę czy urządzimy sobie piknik, wiadomo ta trawa się trochę zniszczy, ale to jest po to, żebyśmy jednak z zieleni w mieście korzystali. Tak samo jest trochę z murami, oczywiście jest ta granica, kiedy wandalizm jest wandalizmem, a jest moment, kiedy coś co niektórzy nazywają wandalizmem, jest na przykład Street artem. Jeżeli pojedziemy do Berlina, to tam najjaśniej zobaczymy tą granicę co jest wandalizmem, a co jest Street artem, albo co jest takim zapuszczeniem, bo niektóre dzielnice są po prostu zapuszczone i które są maksymalnie zadbane, bo mają różne funkcje, trochę różne emocje mieszkańców i trochę inaczej żyją, ale to nie znaczy, że gdzieś później jest mniej bezpiecznie, gdzieś bardziej, prawdę mówiąc, to też nie ma takiej korelacji. A czy to jest dobre, nie wiem, w ramach gniewu obsmarowywać jakiś mur? Nie, ale…
BJ: Ale czasami trzeba. Zawsze się znajdzie jakaś osoba, która przyjdzie tylko po to, żeby zrobić.
SP: No właśnie, pytanie jaka jest intencja, tak, jeżeli to jest tylko po to, żeby obsmarować, to to jest głupie. Jeżeli to jest, żeby coś przekazać, to to jest to „ale”, które trochę usprawni, ale być może jakieś konsekwencje powinny być poniesione wtedy.
BJ: Pięknie się czasy zmieniają, sam żeś wspomniał, że kiedyś było tak, jak ktoś tutaj grał w piłkę, czy deptał po trawniku, to było zamieszanie, a teraz jak trawnik jest tydzień nie ścięty, to też jest zamieszanie.
SP: Tak, sam się przyznam, albo to człowiek się zmienia i edukuje się uczyć nowych rzeczy. Kiedyś byłem fanem tego, żeby te trawniki kosić regularnie, dziś wiem, no taką mamy też wiedzę, tak się zmienia klimat, że lepiej, żeby gdzie się da te trawniki nie były koszone. Wiadomo, że są takie miejsca jak plac zabaw, wybiegi dla psów, czy takie miejsca reprezentacyjne, gdzie śmiało można kosić, ale myślę, że mamy wiele trawników, które możemy po prostu puścić wolno i nie wiem, raz do roku kosić. To wpływała i na wizualną sferę i na klimat. Naturalne łąki kwietne, bo to są takie pomysły sadzić łąki kwietne tak specjalnie, to jest trochę dziwniejsze, to jest bardziej skomplikowana sprawa, nie zawsze to ma sens.
BJ: Ok, powiedzmy jesteś aktywistą i większość z nas, mam taką nadzieję, ma jakieś starsze osoby w rodzinie, babcię, dziadka i wiadomo, emeryci tutaj zazwyczaj są fanami partii rządzącej i tam też jest im wmawiane, że atom jest potężny, że tutaj ta ekologia to niby tak, ale aż tak się nie trzeba martwić – jak Ty byś takiej osobie starszej starał się wytłumaczyć to, że palenie tutaj czymkolwiek w piecu to nie jest taki dobry pomysł? Wiadomo, teraz jest takie porównanie w stylu: „A jak nie będzie miał czym palić, to czym ma palić, ma zamarznąć?”, to też od razu może tak odpowiedzieć, ale wcześniej, przykładowo takich sytuacji nie było. Jak namówić taką starszą osobę, która właśnie jest mega przekonana, że tutaj atom jest the best, że jednocześnie osoba, która uważa że Unia chce nas zniszczyć, że tutaj ekologia to jest takie „O, wcześniej paliłam tym, nic się nie działo, teraz też mogę”?
SP: To może po kolei, po pierwsze, nawet jakoś tak ominąłeś ten temat węgla, ale gdzieś tam w mojej działalności aktywistycznej, klimatycznej, ostatnio, to jest właśnie mówienie o tym, że węgiel nie ma przyszłości, ale nie możemy też po prostu z węgla zrezygnować z dnia na dzień. I to jest kierunek, który proponują nam rządzący, bo oni przedstawiają głównie projekt tego, kiedy górnictwo będzie zamykane, ale właściwie nie przygotowują do tego zamknięcia społeczeństwa, samorządów, bo kopalnie to nie tylko górnicy, to dużo branż, które są wokół: to są sklepy, które są przed wejściem do kopalni; to są firmy transportowe; to są firmy ochroniarskie; to są firmy, które z tego węgla korzystają; to są firmy, które węgiel sprzedają.
BJ: Też te osoby, które nieraz są elektrykami mają wiele wykształceń.
SP: Dokładnie, ci górnicy, którzy pracują na kopalni, to są akurat osoby, które w sumie najłatwiej w tym całym procesie sobie poradzą. Z tego co śledzę, jak wygląda to za granicą, takich lepszych przykładach w Polsce, gdzie to powoli się dzieje, to ci górnicy znajdują i bezpieczniejszą pracę i zdrowszą i płatną, na podobnym poziomie jak poprzednia to jest raz. Dwa – to jest wątek węgla, ale jeżeli nie węgiel, to pojawia się oczywiście ostatnio szczególnie w Polsce głośny temat atomu. Atom byłby świetnym zamiennikiem węgla, ale to jest technologia już trochę przeszła. Zaczęliśmy budować elektrownie atomowe wiele lat temu w Polsce, nie wyszło nam, wiele krajów i na wschód i na zachód i na północ i południe takie elektrownie posiada, ale to nie jest tak, że budują je teraz. Raczej są funkcjonujące już podmioty, to po pierwsze. Po drugie, atom nie jest czymś co rozwiąże problem węgla u nas, bo perspektywy, które przedstawia – i te optymistyczne i te mniej optymistyczne – które przedstawia nasz rząd, związki zawodowe, czy organizacje ekologiczne, wszystkie rozmijają się z terminem oddania do użytku pierwszej elektrowni atomowej, bo to nie jest tak, że elektrownia atomowa zostanie wybudowana w rok, 2, 5, tylko raczej 20. To jest taka perspektywa. A co jeżeli okaże się, że my w między czasie zamkniemy górnictwo, a ten atom na przykład się odsunie w czasie o kolejne kilka lat? W takiej sytuacji jesteśmy trochę teraz, kiedy zostaliśmy odcięci od źródeł ze wschodu i dlatego razem ze Stowarzyszeniem „Napraw sobie miasto”, w którym działam, jesteśmy taki orędownikami OZE, głównego zamiennika energii węglowej i atomowej i chodzi o to, żeby energia była, źródła energii były rozproszone, bo OZE to taka energia, która nie jest produkowana w jednym konkretnym miejscu, nie ma czegoś takiego, może być oczywiście farma fotowoltaiczna, albo jakieś skupisko innych źródeł o energii odnawialnej, nie wiem czy to woda, czy farma wiatraków, ale to nie jest tak, że cały region cały kraj opiera się tylko na jednym źródle, tylko to źródła są rozproszone po całym kraju. To daje po pierwsze bezpieczeństwo takie, że w przypadku ewentualnej wojny nie da się zniszczyć szybko wszystkich źródeł energii, są one też wtedy bezpieczniejsze ze względu na różne kataklizmy, które pojawiają się w naszym kraju coraz częściej i są tańsze w realizacji i są trochę bliżej ludzi. To jest taki trend w tym świecie, że to nie rząd, ale samorządy wspólnie z mieszkańcami tworzą takie projekty, które dają energię na terenie tej miejscowości w której mieszkają, bo na przykład jest w Niemczech taka miejscowość, w której mieszkańcy podpisali z władzami taką umowę, że mieszkańcy udostępniają dachy. Samorząd przez to obniża ceny energii i buduje też własną sieć energetyczną na terenie tej gminy i właściwie po kilku latach działalności tego projektu ta gmina nie czerpie już energii spoza swojej sieci. To oczywiście jest proces, ale proces znacznie szybszy i znacznie bardziej odporny na różne wydarzenia, które dzieją się jak wiemy coraz częściej, zaskakują nas w najmniej spodziewanych momentach, czy to epidemia, czy to wojna, czy to jakiś huragan, czy powódź, susza i tak dalej.
BJ: Ok, Twoim zdaniem takie na dzień dzisiejszy najlepsze źródło, które jest najbezpieczniejsze i najbardziej wydajniejsze energii czym by to miało być?
SP: Nie ma takiego źródła, to nie jest taka odpowiedź, że to jest najlepsza, ale każde z tych źródeł, które powiedziałem, nawet odnawialne źródła energii posiadają swoje plusy i minusy. To jest raczej tak, że ten tak zwany „miks energetyczny”, że taki zbiór rzeczy z których czerpiemy energię powinien być różnorodny i tylko wtedy to ma sens. Myślę, że jeżeli będzie skupiony na jednym, czy to jest tak jak jeszcze kilka lat temu, polska energia była głównie na węglu, to była pułapka, bo wystarczył jakiś plajt, który węgiel nam sprzedaje, podniesie tą cenę i już właściwie wszystko w Polsce drożeje. Podniesienie cen w Polsce było bardzo proste, wystarczyło podnieść cenę węgla. Podobnie jest z paliwem, którym tankujemy samochody, tak, to też cena benzyny automatycznie podnosi właściwie ceny wszystkich produktów w sklepach.
BJ: Dobrze, to ostatnie pytanie, może ja szybko wytłumaczę dlaczego w ogóle takie pytanie padło. Mam na laptopie do teraz w sumie, od znajomego kiedyś dostałam taką naklejkę z logiem organizacji, która się nazywała „Młodzież wszechpolska”. I w przypadku kiedy kiedyś przeszedłem z tym laptopem, zapytałem: „Czy tu do studia?”, czy gdzieś żeśmy się widzieli, tylko Sebastian poprosił, żebym gdzieś zasłonił tę naklejkę, albo żebym z nią nie przechodził jak będę na praktyki przychodzić. Pytanie: dlaczego nie, czy coś Ci kiedyś zrobili, gdzieś Cię złapali na Katowicach, taką konkretną sytuację?
SP: Taką konkretną sytuację to Ci mogę opowiedzieć poza nagraniem, bo może niekoniecznie trzeba ją wywlekać na światło dzienne, ale jak już Młodzież Wszechpolska nabrała w Polsce ponownego życia za sprawą Romana Giertycha, który wtedy zostawał Ministrem Edukacji to był taki pierwszy moment, kiedy stwierdziłem, że coś mi się w tym kraju nie podoba i zacząłem się angażować w protesty i jakieś takie ruchy anty ówczesnej władzy. To podobna władza do tej teraz, bo to też był rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale z przystawkami w postaci Ligi Polskich Rodzin, Romana Giertycha i Samoobrony w osobie Andrzeja Leppera. Nie wiem czy pamiętasz, ale pomysły Romana Giertycha w edukacji wtedy były bardzo dziwne, może jakieś echa tego załapałeś podczas swojej przygody ze szkołą, ale jego pomysłami było wprowadzenie mundurków, wykluczenie organizacji pozarządowych ze szkół, to było wykluczenie z kanonu lektur. Tych lektur, które są takie najbardziej ciekawe i progresywne i znaczące cokolwiek nadal na świecie. Chociażby na przykład wykreślenie Gombrowicza z kanonu lektur, jednego z moich ulubionych pisarzy, ale to były takie momenty, kiedy w Polsce tworzono mit Żołnierzy Wyklętych, o których już prawica właściwie zapomniała. Takie budowanie takich grup, które dzisiaj w większości są grupami będącymi gdzieś wokół obecnej władzy, a które są według mnie głoszące poglądy dalekie od pozwalającym wszystkim w tym kraju żyć swobodnie i bezpiecznie i raczej czerpią energię z tego, żeby prowokować i systematyzować młodzież według takich pewnych wzorców, które nie są w dłuższej perspektywie dobre.
BJ: I przy pomocy kontrowersji działają, tak najprościej mówiąc. Ja „tak” i „nie” się zgodzę. Dlaczego? Bo wiadomo, każda organizacja nieraz robi jakieś zamieszanie, tak niecodziennym językiem „imbe”, ale od czasu do czasu – nie wiem, czy Ty masz też takie wrażenie – ale od czasu do czasu moim zdaniem robią jakieś ciekawe akcje, czy też na przykład jeden z takich bardziej sławniejszych transparentów po 11 listopada to jest transparent właśnie na którym widać 5 postaci. Między innymi można się tylko domyśleć, ale między innymi chodzi o Oliwkę Brazil, Fagatę (osoby z Internetu będą wiedziały o co chodzi), Pan Jacek Murański, Maja Staśko i Jacek Borecki. Jacek Murański się jakoś wyróżnia.
SP: Nie uważam, że Młodzież Wszechpolską należałoby zdelegalizować, czyli w tym przypadku raczej uważam, że słusznie ONR jest wypychane z przestrzeni publicznej i z mediów społecznościowych. Po prostu uważam, że Młodzież Wszechpolska niebezpiecznie blisko jest właśnie takich ruchów skrajnie nacjonalistycznych, które przez to, że czasami zrobi coś fajnego przyciąga młodzież w różnym wieku. Tak jak Ci mówiłem w tym momencie kiedy ja byłem w liceum, to było tworzenie takiego mitu o Żołnierzach Wyklętych i to był czas, kiedy wiele osób nosiło koszulki z Żołnierzami Wyklętymi, jakieś zaczynały się pojawiać, taki trend, fajne ciuchy patriotyczne z flagą, albo z jakimiś innymi motywami i to powodowało, że wszyscy zapominali trochę o tym, że ci ludzie, nie ci szeregowi, ale ci ludzie u władzy, oni głoszą bardzo skrajne poglądy, a ja trochę nie lubię skrajnych poglądów. Ja w ogóle uważam, że najwięcej można zrobić będąc w centrum, czasem się wychylając w lewo, czasem w prawo, ale nie ma sensu się okopywanie po jednej stronie i głoszenie kategorycznych sądów. Tak jak mówiłem wcześniej o OZE, też nie mówię, że OZE jest idealnym źródłem energii, też mam wątpliwość. I mam taki zawsze problem z ludźmi, którzy nie mają wątpliwości: jak ktoś jest pewien czegoś, to wydaje mi się, że po prostu jeszcze nie wie wszystkiego, bo zawsze jeżeli zdobywamy wiedzę, to z każdą kolejną przeczytaną książką, każdą kolejną nabytą wiedzą nasza wątpliwość jest coraz większa. To nie jest nic złego, to raczej coś, co powoduje, że poznajemy świat i odkrywamy, że nie jest on „zero-jedynkowy”, tylko jesteśmy trochę bardziej skomplikowani.
BJ: Ja myślę, że tym miłym akcentem będziemy kończyć. Obstawiałem 20 minut, a jest 46. Od serca. Dziękuję wszystkim za wysłuchanie tej audycji, mówił Bartosz Jędrzejczyk i …
SP: Sebastian Pypłacz.
BJ: Pozdrawiamy.
Transcription of a podcast produced as part of the project:
Mission Participation: young citizen podcasters
Episode 30.
Host: Bartosz Jędrzejczyk (BJ)
Guest: Sebastian Pypłacz (SP)
Sebastian Pypłacz – editor-in-chief of the Silesian Opinion portal, deputy chairman of the BoMiasto Association, member of the board of the Upper Silesian Association
BJ: I would like to welcome you very warmly, this is Bartosz Jędrzejczyk, and with me is…
SP: Sebastian Pypłacz, good morning.
BJ: A man of many talents, both a musician and editor-in-chief of Silesian Opinion, which has existed since 2019 and continues to exist until then, so Sebastian, tell us what this success is, why you exist, because let’s not kid ourselves, all the funding of the project
it all costs money, the employees. Where do we get this funding from?
SP: It’s mainly sleepless nights, and we’ve just come up with Silesian Opinion as a slightly different medium, because over the years of working in non-governmental organisations, in culture, I’ve noticed that many topics which seem important to local communities, or the region, disappear somewhere beneath information on topics which are flashy and click well. They don’t really carry anything in the long term, because after one or two days we forget about them. And we came up with this idea in such a slightly bigger group that we would do a podcast in the beginning where we just talk about things that we think are important and it just grew in such an unexpected direction that the portal came into being, and now we are building a video department and adding more departments and more collaborators and partners, because I also assumed that if it wasn’t going to be a typical medium, it couldn’t be financed strictly from advertising either, but it had to operate a bit like a non-governmental organisation which doesn’t do things that are, I don’t know, popular or commercial, but does things which – going against the tide a bit into the future, fulfilling needs that are not yet defined as needs that can be funded commercially. We fund most of our activities by working with various NGOs that support us, whether it’s with specific departments, specific themes or specific smaller projects.
BJ: Ok, because it is also worth pointing out that when you enter the website, at the very bottom, Silesian Opinion also has a „Support us” tab. And we can see after a few sentences that you are not setting yourselves up on some patronite, for example, or other such portals, dropshots. You yourself emphasise, that you are doing this for the people and basically all you expect is for them to advertise it somewhere. And here it is also, you said yourself, here on the website, pointed out that NGOs, commercial entities – the question is, for example: are these strictly grants only?
SP: Part of it is grants, part of it is grants, there are subtle differences between one concept and the other. Part of it is simply projects carried out for someone. Whenever we implement a section, it is always clearly defined: if you go to the climate section, or the mining section, or the Europe section, there is always a note under the logotype at the top saying that the partner of this service is, for example, an association, or a city, or the partner of this service is the European Commission, or the European Commission office in Wrocław. These are the biggest ones we are currently implementing, but there are a few more partners. The financial stability is ensured by the fact that Śląska Opinia exists within a company and carries out commercial activities for clients in a wide range of areas: video production, production of audio materials, photos, texts, running social media or preparing websites.
BJ: Ok, let’s say there’s an example of me and I have some kind of unusual idea, let’s say I open an editorial office. It is known that up to a certain stage I can somehow manage on my own, somehow cover these micro costs, and let’s say that further I would like to go – If I wanted to look for some sponsors, are there any special groups for that, or do I go to an office somewhere and say: „Oh, I’m doing something like that and give some money”?
SP: It depends on what direction you want to go in. The basic rule is not to take, not to reach for money, or not to become dependent on money, on entities, i.e. if you are involved in local politics, you rather avoid local offices. That’s what we try to do, although we do small projects with local authorities, but it’s not significant money that affects our existence. If, I don’t know, you write, or want to speak, record about sport, then you look for those sponsors who are not directly related to this industry, but, for example, they can also make money on this industry. As you point out for example: the media. Often, the media that are more responsible in their approach and that cover sport are the ones that are funded by drinks, it is not directly the industry they write about, but it is an an industry that makes a lot of money from sport. These are alcoholic beverages, for example. It’s such a sodden ground when, I don’t know, sports, sports services are funded by, for example, companies that organise betting and bookmaking. In my opinion, this is such an action borderline, because this is a company that is very much related to the industry and a little bit the stakes also depend on what you write, for example, betting on specific matches or specific games. Where do you look and where do you go? First of all, my approach is as follows: whatever I do, I assume that I am doing something for three years, and if there is no sense of self-financing in this project for three years, I either close it or restructure it. close it down or rebuild it. In Silesian Opinion it went a bit faster, let’s say, after the first year we had already found partners who noticed that we were doing nice things and just approached us themselves that they would like to do something with us.
BJ: Let me just boast that for once in my life I turned off the ad block to see if there were actually any adverts here at all, such from outside on your site, there are no such adverts.
SP: No, sometimes there are advertisements from Google and we have included that just to cover the cost of the servers, that kind of maintenance, we don’t finance the editorial from that, we finance it so that the portal can exist stably.
BJ: Ok, we’re going to skip lightly on the Silesian Opinions topic, because you yourself mentioned about podcasts, that here you have these podcasts and there are actually quite a few. One thing I saw like this – at the moment we’re recording it’s 18 December, it’s snowing lightly….
SP: November.
BJ: November, it would be nice if it was already December. So we’re looking at ourselves, we’ve got this one: Silesian Opinion, just like that, podcast 16 November. Silesian Opinion on climate, 10 November. Silesian Opinion on culture, 8 November. Most of it is so fresh of these materials and the question is: how do you manage to keep it up like this and do it so timely, every so often? The way I looked at it is purely economics simply. This is the only podcast that actually deviates like this on time, it’s 16 November 2021.
SP: Well, yes, first of all I try to have each of these podcasts hosted by a different person, although that doesn’t always work out, because they mostly appear more or less regularly, but the Silesian Mining Opinion is hosted by Bartek Wojsak, who works with us at the mining department and writes texts and hosts a podcast, but on a daily basis he has one foot in Warsaw and is the publisher of Super Express, the Super Express website, for the whole of Poland. The economics section is run by Dr Bartłomiej Gabryś from the University of Economics, the Silesian Climate Opinion is run by Patryk Białas from the „Bo miasto” Association. The culture section: here we swap a bit, the entire editorial team of the already sizable City, which is led by Magdalena Kwaśnik and Natalia Wrocławski, who work in the editorial office and so on. There are a few more people there. It’s not that I’m the only one doing it, I think the biggest upgrade in my life has been the fact that I can now just concentrate on talking to I think the biggest upgrade in my life has been that I can now focus on just talking to guests and visitors about various current affairs, and the whole post-production, publication, these things are already taken care of by other people. I am trying to focus now on the substantive, on making sure that it comes out regularly. Such an ideal sequence that we sometimes fall into is is that there are daily podcasts on current topics from Monday to Friday. We try to make sure that it’s not that this podcast gets outdated quickly, we try to make sure that every single one of these podcasts, if it even gets axed after a month – obviously it’s about an issue that’s top of mind in the media right now – but we try to talk more about it and kind of explain it, this issue and this phenomenon that’s going on. This is the key that distinguishes us a little bit, because there is a notion, a little bit seen in the United States, that there is a trend for the media not to chase the news, but to explain the news. This is a slogan that somewhere behind the scenes is guiding us.
BJ: Leaving the topic of the strictly Silesian Opinion, let’s not deceive ourselves: today’s journalism is basically like YouTube: in order to make a name for yourself, to achieve some views, you need a so-called „clickbait”, or an „emoji”, or, for example, a drastic text. For example, YouTube haters also ridiculed the fact that writing such texts was supposedly funny, but they also clicked on them. We’re curious, sometimes these titles are all the way ridiculous and stupid, but I’m curious, I’ll see what’s there, I’ll go in. Looking at your titles, again there is no such thing either, there are no unusual pictures. Aren’t you afraid that this might disqualify you quite a bit, the whole editorial team let’s say, and you lose that audience?
SP: We could certainly get a much bigger audience if we were looking for that sensationalism, sometimes we indulge in these stronger titles, rather from stronger pictures we don’t publish. Like you said, 2019 saw the creation of Silesian Opinion’s first podcast, but 2020 at the beginning of the pandemic a little bit just within the company we noticed that there were lockdowns, it started to slow down a little bit, that commercial activity, so we just redirected our forces and launched the portal and as we probably all remember very well, the beginning of the pandemic in the media was like: „Is the coronavirus in Katowice in Silesia or not yet?”, „I think it’s already there”, „The first person who maybe has coronavirus is already in Silesia”, and then there was an update „No, not yet though, investigated, not yet though”. And such was the expectation, the scaremongering and the juggling and the numbers, some such negative emotions, we took a slightly different approach at the time. We published the first figures related to coronavirus, maybe I’m wrong, but certainly after six months, and I think it was only after a year, the first such summary statistics, when it made sense at all, to draw some conclusions from that, and at the beginning of the pandemic we focused on how to help medics, how to take care of health, how not to get infected and we realised these materials with experts, including the Silesian Pharmacy Chamber, from which experts wrote us texts: how to strengthen your immunity. And actually the texts gave us such a first kick and helped us to flow into the world. This is such a signal that, of course, it is possible to build such a range on controversy, a lot and quickly, but this is not an audience that will come back to you and interact more concretely, that is, give these texts and talk about them with greater understanding.
BJ: Ok, well, getting more off topic. I have found two projects that interest me: one project is „Wake-up Koszutka” and the other project, which, I don’t know if it’s sometimes merged with this one, is „Rent a flat”. I would also like to mention, I dare say, that „Rent a flat” probably won’t work at the moment, or there are just some temporary problems. there are just some temporary problems, because above the button „map of vacancies” we have simply a link to the code, so what happened, why is it not working, is it temporary, do you even want, do you want to continue with this project, what was your input?
SP: Both of these projects commit to the entity in which I kind of started my adventure of being an urban activist, because I don’t like the word 'community activist’, in this context, it’s more like activism, meaning stimulating certain processes, or kicking politicians or people in power in the ankle. At the „Repair Your City” Foundation I was active In the „Repair Yourself City” Foundation I was involved in all sorts of projects, a little bit helping from the audio-visual side, organisational side, and that’s how I helped with the audio-visual side of the project, which I think was called „Rent a flat” in this final sequence, but it started with something called „Empty Katowice” and the idea was to create a map of vacant buildings in Katowice, to count them. The idea was to create a map of vacant premises in Katowice, to count them, to determine more or less who owns them and whether it would be possible to create some kind of plan to make it easier to rent these premises, so that someone could rent them more cheaply. For example, someone could rent them out, renovate them and have a lower rent because of this, or they could for example, rent it out and run a very short-term business in it. In Warsaw, in the States, or in the West, there are often such slogans as 'Papastores’, i.e. shops that are only there for, say, a week or a month and then disappear because they have a particular drop of some goods. We tried to find a path for such a thing to happen, we created, together with the Katowice City Hall, we prepared instructions on how to do it and together with the 'Repair the City’ Foundation we conducted such a prototype passage through a new path, which we discovered and I think we pointed out, and to this day the 'Repair the City’ Foundation has its headquarters in this premises, it’s at 56 Warszawska Street, if I remember correctly, a premise with a shop window, where there used to be a shop, which closed down. The premises stood empty, deserted, the Foundation rented one, renovated it, and runs workshops there for the local community. Probably this premises, like the others around it, would have stood empty. The second project, „Wake Up Koszutka”, we also did with the „Repair the City” Foundation, and it has recently been reactivated. The idea was that it would initially be a blog on the Internet, but from this blog the idea of a Neighbourhood Festival was hatched, which would not be based on a discopolo band playing and sausages and beer. We wanted to go in a slightly different direction and encourage those who live in on Koszutka. Koszutka is the smallest district in Katowice, right next to Spodek, and Spodek is on Koszutka. And we wanted these local entities, be they NGOs, shops, schools or cultural institutions, to create a programme, and out of these individual programme points we created a festival that took place over a period of – in the first edition, I think – 3 days, in the 2nd edition I think it was 2 days, then it was one day, and now again this year there was a two-day Neighbourhood Festival, already with a different group organising it, but somehow we still supported them with our good word and help in some areas.
BJ: So I take it you are lightly supporting them for the moment, but somehow you are no longer mega into it?
SP: Yes, yes, a little bit as I started on such an urban level, it was good up to a certain point, but after a while I realised that in order to effectively at the city level, you have to do it with slightly different tools, or you have to become, I don’t know, a politician at a higher level, or you have to write and talk about these issues in a slightly different way than the media did at the time. These were projects that were happening a few years ago, but they just gave the foundation for what Silesian Opinion is.
BJ: Ok, this is basically so I think there are only two questions. A small question so heavier, I hope you don’t kick me out of here. I have this question quite motivational, maybe let’s start so nicely, still this motivational question, because you do a lot. You also mentioned yourself that you are this activist and the question is what motivates you, because looking at
on your social media, on your activities, as far as you are concerned, you are not the type of activist, for example, who takes a dash somewhere and sticks to the street, or some picture there with a bean thrown on it.
SP: Although I support such measures.
BJ: And don’t you think it’s such a bit of an overkill, because you know, there has to be a controversy for it to be talked about, because if someone normal goes out on the street and says: „Don’t smoke those tyres, it’s not allowed”, it’s usually a bigger hand wave.
SP: Yes, it’s like someone getting indignant about environmental activists sticking up for themselves, then I am talking about the very example you cited, that of the miners. Recently, miners in Katowice wanted to wall up the entrance to Mateusz Morawiecki’s MP’s office, they didn’t quite succeed, but for example, the most common way we associate miners’ protests is with either burning tyres or spectacular protests in Warsaw in front of the Sejm. If we want this issue to be noticed, we need to add an element of, I wouldn’t say controversy, rather some kind of performance, which is sometimes burning tyres, sometimes sticking up, sometimes dousing something with paint, as for example in many such protests in international politics. We had such a case at the beginning of the war in Ukraine, Ukrainian women activists threw paint at the Russian ambassador.
BJ: There the larger group was then.
SP: It is difficult to determine what it was, but if it had not been for the gesture, someone might have said in the media that he or she was protesting something, but as something happened, this topic continued to function in the media. This is a bit of what we don’t use at Silesian Opinion. These activists use the method of shock to appear in the media of the old type, which means that they will only talk about the subject at the moment when the controversy arises and there is an opportunity to give it a flashy title. We talk about these issues a step earlier, when they are not yet in the spotlight of all the media, because nothing so controversial has happened.
BJ: You think, for example, that there is such typical vandalism: the Women’s March, for example in Katowice, for example, there was a march, someone walked by, drew something, put a sticker on it. For me, it’s basically comparable to a march of, say, football fans, or we’re not even talking about that bean, you know, someone throws down a picture, and it’s unsecured, it’s enough to wash it, but we have churches where, for example, there are also often some manifestations on these churches, they also tried to stick some stickers. In fact, I told Sebastian about this situation not so long ago, that on the day, I think it was during this period, when there was this Women’s March, quite a commotion, I was just taking photos near the cathedral in Katowice and we had some kind of bidon in our hand and a moment later the police came up to us, they already had a problem that we wanted to smear something here. Isn’t that the destruction of, let’s say, this culture, this art?
SP: There is a boundary somewhere. Where that boundary appears depends on the situation, on the tension that is created. In the case of the Women’s March, it was political tension, yes, it was the introduction of a new law that turns the whole system of prenatal care in Poland upside down a bit. In the case of fans, I also find a reason here, if these fans had been worked with a little differently, then also, I don’t know, the presence of the police or the organisation of the fans’ travel to the matches, because it is mostly a bit of a cabaret, because they are provided with They are given special buses and surrounded by police and it takes on strange formulas and they are actually pushed into this frame of being, I don’t know, either suspected or treated as criminals, not even potential criminals, but criminals. On the one hand and on the other hand, this boundary should be in other places, but I understand that people, as part of their emotions and wanting to draw attention to a attention to an issue are capable of destroying something. I also assume that we should, of course, take care of the urban space, the common space, but also not treat the city as something totally sacred that cannot be touched. I remember back in the 1990s such remnants of communism that we were taught and put up placards and taught to the young, that you can’t walk on the grass and you can’t play football on the grass, that you can’t cut your way across the lawn, because the lawn, the grass has to grow, it has to be nice. You can’t have picnics between blocks of flats on lawns, and at the same time I was looking at what I saw in American films, where these lawns are actually spaces to live on, and that also came to Poland after a certain time. It’s just that nothing happens if you step onto a lawn and start playing football or have a picnic, you know. Of course, the grass will be a bit worn out, but this is so that we can enjoy the greenery in the city. It’s the same with walls, of course, there’s a line when vandalism is vandalism, and there’s a moment when something that some people call vandalism is Street art, for example. If you go to Berlin, that’s where you can see most clearly this boundary of what is vandalism and what is Street art, or what is such neglect, because some neighbourhoods are just neglected and which are taken care of to the maximum, because they have different functions, slightly different emotions of the inhabitants and they live a little differently, but that doesn’t mean, that somewhere later is less safe, somewhere more, to tell you the truth, there is no such correlation either. And is it good, I don’t know, as part of anger to smear a wall? No, but…
BJ: But sometimes you have to. There will always be some person who comes along just to do.
SP: Well that’s the question, what is the intention, yes, if it’s just to smear, then it’s stupid. If it’s to communicate something, then that’s the 'but’ that will improve things a bit, but perhaps some consequences should be incurred then.
BJ: Times are changing beautifully, you yourself mentioned that it used to be that if someone here played ball or trample on the lawn, there was a fuss, and now when the lawn is a week uncut, there’s a fuss too.
SP: Yes, I’ll admit it myself, or it’s the man who changes and educates himself to learn new things. I used to be a fan of mowing lawns on a regular basis, but nowadays I know, and this is the knowledge we have, that the climate is changing so much that it is better not to mow lawns where possible. Of course, there are places such as playgrounds, dog runs or such representative places where you can confidently mow, but I think we have many lawns that we can just let loose and, I don’t know, mow once a year. That would affect both the visual realm and the climate. Natural flower meadows, because there are these ideas of planting flower meadows so specifically, it’s a little bit weirder, it’s a more complicated thing, it doesn’t always make sense.
BJ: Ok, let’s say you’re an activist and most of us, I hope, have some older people in the family, a grandma, a grandpa, and you know, pensioners here are usually fans of the ruling party and they’re also told that the atom is powerful, that the ecology here is, yes, but you don’t have to worry so much – how would you try to explain to such an older person that burning anything in a cooker here is not such a good idea? It’s known, now there’s a comparison along the lines of: „And if he doesn’t have anything to burn, then what If he doesn’t have anything to burn, what should he freeze with?”, he may respond like that straight away, but before, for example, there were no such situations. How do you persuade such an elderly person, who is just mega-convinced that here the atom is the best, that at the same time a person who thinks that the EU wants to destroy us, that here ecology is such a „Oh, I used to smoke this before, nothing happened, now I can too”?
SP: That’s maybe in turn, first of all, you’ve even sort of skirted around this topic of coal, but somewhere in my activism, climate activism, lately, it’s been saying about the fact that coal has no future, but neither can we just give up on coal overnight. And this is the direction that those in power are proposing to us, because they are mainly presenting a project of when mining will be closed, but they are not actually preparing society, local governments, for this closure, because mines are not only miners, they are a lot of industries that are around: these are the shops that are in front of the mine entrance; these are the transport companies; these are the security companies; these are the companies that use this coal; these are the companies that sell the coal.
BJ: Also those people who are sometimes electricians have a lot of education.
SP: Exactly, those miners who work in the mines are exactly the people who, on the whole, will find it easiest to cope with this whole process. From what I’m following, what it looks like abroad, such better examples in Poland, where it’s slowly happening, these miners are finding and safer work, and healthier and paid, at a similar level to the previous one, that is one thing. Two – this is the subject of coal, but if it is not coal, then of course the topic of the atom has recently come up, particularly in Poland. Atom would be a great substitute for coal, but it is a technology that is already a bit past its best. We started building nuclear power stations many years ago in Poland, it didn’t work out, many countries to the east and west and north and south have such power stations, but it’s not that they are building them now. Rather, there are entities already in operation, that’s one. Secondly, nuclear is not something that will solve the coal problem in our country, because the prospects that are presented – both the optimistic and the less optimistic ones – that are presented by our government, the trade unions, or the environmental organisations, all fall short of the date when the first nuclear power plant will be commissioned, because it is not like that, it is not the case that the nuclear power plant will be built in one, two or five years, but rather in twenty. This is such a prospect. And what if it turns out that we close down the mining industry in the meantime, and this atom, for example, is postponed for another few years? We are in such a situation a little bit now, when we have been cut off from sources from the East, and that is why, together with the „Repair the City” Association, in which I am active, we are such advocates of RES, the main substitute for coal and nuclear energy, and the point is that energy should be, energy sources should be dispersed, because RES is energy which is not produced in one particular place, there is no such thing, there may be a photovoltaic farm, of course, or some cluster of other sources of renewable energy, I don’t know whether it’s water or a windmill farm, but it’s not that the whole region of the country is based on just one source, these sources are dispersed throughout the country. This gives, first of all, security such that in the event of a possible war you can’t destroy all the energy sources quickly, they are also then safer because of the various disasters that occur in our country more and more often and they are cheaper to implement and they are a bit closer to the people. This is such a trend in this world, that it is not the government, but local authorities together with residents who create such projects, which provide energy in the locality where they live, because, for example, there is a locality in Germany where the residents have signed such an agreement with the authorities that the residents make their roofs available. By doing so, the municipality is lowering energy prices and is also building its own grid in this municipality and, in fact, after several years of this project’s operation this municipality no longer draws energy from outside its network. This is, of course, a process, but a process that is much faster and much more resistant to various events, which are happening, as we know, more and more often, and surprise us at the least expected moments, be they be it an epidemic, a war, a hurricane of some kind, a flood, a drought and so on.
BJ: Ok, in your opinion, the best source for today, which is the safest and most energy efficient, what would that be?
SP: There is no such source, it is not that this is the best answer, but each of the sources I have said, even renewable energy sources have their pros and cons. It’s more that this so-called 'energy mix’, that this collection of things that we get energy from should be diverse and only then does it make sense. I think that if it is focused on one thing, whether it is as it was a few years ago, Polish energy was mainly on coal, it was a trap, because all it took was some coal miner who sells us coal to raise the that price and already virtually everything in Poland is getting more expensive. It was very simple to raise prices in Poland, all it took was to raise the price of coal. It is the same with the fuel we fill our cars with, yes, it is also the price of petrol which automatically raises the prices of virtually all products in the shops.
BJ: Okay, that’s the last question, maybe I’ll quickly explain why this question was asked in the first place. I have on my laptop until now in total, from a friend I once got such a sticker with the logo of an organisation called „All-Polish Youth”. And in case I once walked by with this laptop, I asked: „Is it here for the studio?”, did we see each other somewhere, only Sebastian asked me to cover up this sticker somewhere, or not to pass with it when I come to practice. Question: why not, have they ever done anything to you, caught you somewhere in Katowice, a specific situation like that?
SP: I can tell you about such a specific situation off the record, because maybe it doesn’t necessarily have to be brought to light, but when All-Polish Youth (Młodzież Wszechpolska) took on a new life in Poland thanks to Roman Giertych, who was then becoming Minister of Education, it was the first moment when I decided that I didn’t like something in this country and I started to get involved in protests and some kind of movements against the government of that time. It was a similar power to the one now, because it was also a Law and Justice government, but with appendages in the form of the League of Polish Families, Roman Giertych and Samoobrona in the person of Andrzej Lepper. I don’t know if you remember, but Roman Giertych’s ideas on education back then were very strange, maybe you caught some echoes of that during your adventure with school, but his ideas were the introduction of uniforms, the exclusion of NGOs from schools, it was the exclusion from the reading canon. Those readings that are so most interesting and progressive and meaningful anything still in the world. For example, for example, the deletion of Gombrowicz from the canon of readings, one of my favourite writers, but these were the moments when the myth of the Cursed Soilders was being created in Poland, which has actually been forgotten by the right wing. Such building of such groups, which today are mostly are groups that are somewhere around the current government, and which, in my opinion, proclaim views far from allowing everyone in this country to live freely and safely and rather derive their energy from provoking and systematising young people according to such certain patterns, which are not good in the long run.
BJ: And with the help of controversy they act, in the simplest terms. I 'yes’ and 'no’ agree. Why? Because, you know, every organisation sometimes makes some fuss, in such unusual 'imbe’ language, but from time to time – I don’t know if you also have this impression – but from time to time, in my opinion, they do some interesting actions or for example, one of the more famous banners after 11 November is a banner just showing 5 figures. You can only guess, but among others, it is about Olive Brazil, Fagata (people from the Internet will know what it is about), Mr Jacek Murański, Maja Staśko and Jacek Borecki. Jacek Muranski somehow stands out.
SP: I do not believe that the All-Polish Youth should be outlawed, which is to say, in this case, I rather believe that it is right that ONR is pushed out of the public space and from social media. I just think that the All-Polish Youth is dangerously close to exactly the kind of extreme nationalist movements that, by occasionally doing something cool, attracts young people of all ages. As I told you, when I was in high school, it was the creation of such a myth about the Cursed Soldiers, and it was a time when a lot of people wore T-shirts with the Outlawed Soldiers on them, some kind of a trend started to appear, cool patriotic clothes with the flag or some other motifs, and this made everyone forget a little bit about the fact that these people, not the rank-and-file, but those people in power, they preach very extreme views, and I don’t like extreme views a bit. I in general think that the most you can do is to be in the centre, sometimes leaning left, sometimes leaning right, but there is no point in digging in on one side and making categorical judgements. Like I said earlier about RES, I’m not saying RES is the ideal energy source either, I have my doubts. And I always have this problem with people who don’t have doubts: when someone is sure about something, it seems to me that they just don’t know everything yet, because always if we gain knowledge, with every new book we read, with every new knowledge we acquire, our doubt gets bigger and bigger. It’s not a bad thing, it’s rather something that makes us learn about the world and discover that it’s not 'zero-one’, we’re just a bit more complex.
BJ: I think we will end on this nice note. I was betting on 20 minutes, but it is 46. From the heart. Thank you all for listening to this programme, said Bartosz Jędrzejczyk and …
SP: Sebastian Pypłacz.
BJ: Greetings.